Pragnę służyć Panu jak najpiękniej On działa w moim życiu On ma jakieś dla mnie plany pewny projekt cały czas wypełniam Jego wole czym bardziej Go poznaje tym goręcej Go pragnę , spotykam Go wszędzie na ulicy , w Kościele podczas Mszy , na osobistym spotkaniu , w domu , w pracy praktycznie można powiedzieć że wszędzie . Wiem , że kiedy ćwierkają ptaszki czyli On daje znak, kiedy pada deszczyk to płacze , kiedy słońce świeci to On się znajduje w promieniach i patrzy na nas z góry KOCHAM GO bardzo

poniedziałek, 26 maja 2008

Dzień matki

Jest Mamo taki dzień niosący tobie kwiaty.
To święto Twoje Dzień Matki.
W ten piękny majowy dzień,
pełen wspomnień i wzruszeń,
chcę Mamo Ci podziękować
i spracowaną dłoń ucałować.
Za lata dzieciństwa pięknego.
Za uśmiech, którego w chwilach smutku mi brakowało.
Dziękuję Ci Mamo
za pracę Twą i trud,
bym cieszyć się z życia mogła
I przez nie iść śmiało.
Dziękuję Ci Mamo!

niedziela, 25 maja 2008

Dnia 22 maja było Boże Ciało


Bamberki podczas procesji na poznańskich Jeżycach

Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej (potocznie zwana także Świętem Ciała i Krwi Pańskiej, a w tradycji ludowej: Boże Ciało) – w Kościele katolickim uroczystość liturgiczna ku czci Najświętszego Sakramentu. Wierni szczególnie wspominają Ostatnią Wieczerzę i Przeistoczenie chleba i wina w Ciało i Krew Jezusa Chrystusa. Pamiątkę tego wydarzenia Kościół Katolicki obchodzi także w Wielki Czwartek, wtedy jednak rozpamiętuje się także Mękę Jezusa Chrystusa, uroczystość Bożego Ciała natomiast ma charakter dziękczynny i radosny. W Polsce obchodzi się ją w czwartek po Uroczystości Trójcy Świętej, a więc jest to święto ruchome, wypadające zawsze 60 dni po Wielkanocy. W niektórych krajach przenoszone jest na kolejną niedzielę.

Uroczystość ta została ustanowiona na skutek widzeń bł. Julianny z Cornillon. Pod ich wpływem bp Robert ustanowił w 1246 r. taką uroczystość dla diecezji Liège. W 1252 r. została ono rozszerzona na Germanię. W 1263 miał miejsce cud eucharystyczny w Bolsenie, gdy hostia w rękach wątpiącego w transsubstancjację księdza zaczęła krwawić. Korporał, na który wówczas spadły krople krwi, przechowywany jest w katedrze w pobliskim Orvieto. W 1264 r. papież Urban IV bullą Transiturus ustanowił tę uroczystość dla całego Kościoła. Uzasadniając przyczyny jej wprowadzenia wskazał: zadośćuczynienie za znieważanie Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, błędy heretyków oraz uczczenie pamiątki ustanowienia Najświętszego Sakramentu, która w Wielki Czwartek nie może być uroczyście obchodzona ze względu na powagę Wielkiego Tygodnia. Jednakże ze względu na śmierć Urbana IV bulla ta nie została ogłoszona, a tym samym uroczystość nie została ustanowiona. Uczynił to dopiero papież Jan XXII, który umieścił powyższą bullę w Klementynach (1317).

W Polsce po raz pierwszy wprowadził tę uroczystość biskup Nankier w 1320 r. w diecezji krakowskiej. W 1420 na synodzie gnieźnieńskim uznano uroczystość za powszechną, obchodzoną we wszystkich kościołach w państwie[1]. W późnym średniowieczu i w renesansie największym sanktuarium kultu Bożego Ciała w Polsce był poznański kościół Bożego Ciała.

W Polsce obchody uroczystości wiążą się z procesją z Najświętszym Sakramentem po ulicach parafii. Procesja zatrzymuje się kolejno przy czterech ołtarzach, przy których czytane są fragmenty czterech Ewangelistów związane tematycznie z Eucharystią.

Do roku 1955 po święcie obchodzono także oktawę. W Polsce na prośbę Episkopatu Polski ten zwyczaj został zachowany.

Z Bożym Ciałem związana jest także uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, która jest obchodzona zaraz po oktawie Bożego Ciała, czyli w piątek osiem dni po Bożym Ciele.

W Polsce uroczystość Ciała i Krwi Pańskiej jest dniem ustawowo wolnym od pracy.

środa, 21 maja 2008

Imageiesz...?

Kochać „Kogoś” to odkryć cud... niedostrzegalny dla innych.


"To , co mnie wzrusza najmocniej (...)
to jego wierność
dla kwiatu,

to obraz róży,
który świeci w nim jak płomień lampy
nawet podczas snu(...).

Byle podmuch wiatru może zgasić lampę

- trzeba dobrze uważać.”



Mały Książę to wiedział. Nie od razu. Musiało upłynąć sporo czasu,potrzebni też byli inni. Dopiero w relacji... może dostrzec wyjątkowość osoby, którą kocha. A jeśli kocha prawdziwie, to potrafi przyjąć prawdę o tej osobie. Bez przeinaczenia, bez tłumaczenia i usprawiedliwienia tej prawdy. Mały Książę dowiaduje się o tym, choć w jakimś sensie już wcześniej był tego świadom. Zanim zrozumie, co to znaczy dawać wolność, obdarowuje nią. Pozwala róży na jej wyjątkowość. Pozwala na bycie sobą. Nie narzuca swoich oczekiwań, bo ich nie ma. Kocha ją za to... że jest - " ... że jest jedyna na świecie". Tak. Jest jedyna. Nie dlatego, że nie istnieją inne - bo istnieją, ale dlatego, że żadna nie jest taka jak ona.


Miłość...przyjaźń... Kto nie chciałby doświadczyć tego cudu w swoim życiu?! Chęć przyjaźni rodzi się szybko, lecz przyjaźń powoli. I tak chyba jest, stąd trudno określić moment, w którym przyjaźń jest już "gotowa". Przyjaźń się budzi... jak kwiat spragniony dotyku słońca... Jest dla nas pewnym zaskoczeniem..., nie da się jej zaplanować, wyreżyserować. Przyjaźń wchodzi "ukradkiem" do serca - pod osłoną zwyczajnych zdarzeń, spotkań "przy okazji", rozmów.... „ Jak wślizgujący się promień słońca, tak twoja łaska poruszyła mnie... I zostawiłem nieostrożnie drzwi uchylone... I teraz nie ma już u mnie miejsca dla mnie...”
Tak niewiele przyjaźń potrzebuje - wystarczą jej lekko uchylone drzwi serca, odrobina otwarcia... - tak niewiele..., zdawałoby się..., a może należałoby powiedzieć, że aż tyle?..., bo przyjaźń obdarowuje, ale i wymaga. ”Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś” przypomina Antoine de Saint-Exupéry w "Małym Księciu". Poza tym wpuścić do siebie „Kogoś”, to też odkryć przed nim to, co od zewnątrz jest niewidoczne... "najważniejsze jest niewidoczne dla oczu, dobrze widzi się tylko sercem".


I ja poznałam w moim życiu „Kogoś”,

kto jest we mnie jak "płomień lampy"

... a ja Jego jedyną różą...

A ty? Czy i dla Ciebie Jezus

jest najlepszym przyjacielem...

cudem Twoich dni...?

Podziel się swoją refleksją...

Kocham bardzo Boga bardziej niż rodziców i od mojego przyjaciela spowiednika kocham wszystkich rodziców mojego spowiednika moja najlepsza kumpelkę
Kurcze dziś zaspałam do Kościoła na 8 rano i się teraz z tym źle czuje
Bóg jest moim całym życiem i moja miłością nikogo nie zastąpię zamiast Niego , dzięki Niego żyje , myślałam o samobójstwie , ale ja wiem , ze On mnie podnosił , byłam zbyt słaba nadal potrzebuje pomocy z spowiednikiem chciałabym pogadać on mi tez pomoże poprzez Ducha świętego . Pan ma jakieś dla mnie plan myślę , że ten plan rozpoznaję żebym była u sióstr . Jadę do Krakowa , łagiewnik , do Wadowic i gdzieś jeszcze a jeśli Pan będzie chciał żebym została to ja posłucham Pana

Nie jesteśmy wstanie nic o własnych siłach dodać do tego, co Bóg daje. Na nic to. Tylko męczymy się, miotamy a i tak nic z tego nie mamy. Pozwólmy Bogu budować nasze życie. Nie oznacza to, że Bóg robi wszystko, a my sobie siedzimy w domu i czekamy aż Bóg zrobi wszystko za nas. My mamy robić to, co do nas należy. Mamy żyć według Jego przykazań. My mamy być Jego dziećmi i mamy Mu pozwolić być naszym Ojcem, który o nas się troszczy. Nie bądźmy jak dzieci, które mają 2-3 lata i wszystko chcą robić same, bo najczęściej nie wychodzi im to na dobre. Bóg zawsze się o nas troszczy, pozwólmy Mu na to.
Bóg kocha nas. Nie wierzycie? Mam dowód: posłał swojego syna Jezusa na krzyż, aby móc nam przebaczyć każda winę, każdy grzech abyśmy mogli żyć w Jego pełni. Czy to mało? Jeżeli mało to przeczytajcie sobie list do Rzymian 8:31-39
Kocham mojego Pana i cieszę się, że mogę być Jego dzieckiem i, ze On może troszczyć się o mój dom, moją rodzinę, moje życie i wiem, że nigdy się na Nim nie zawiodę. Dziękuje Ci Panie Boże za to, że jesteś moim Ojcem.

wtorek, 20 maja 2008

Moje przemyślenia

Myślę , że to co robię w życiu jest zgodnie z wolą Bożą
Byłam dziś w Kościele na 8:00 czytałam dziś:) ale przed Komunią poszłam do spowiedzi chociaż nie było spowiednika kiedy mówiłam mu że ciężko jest mi mówić o tym ale miesiąc temu myslałam o samobójstwie , powiedział mi wiele słów do zrozumienia czuje się lepiej , ale chciałabym z wikarym lub spowiednikiem o tym pogadać oni mi pomogą mój spowiednik jeszcze nie wiem , że myślałam o samobójstwie mówiłam do Boga dla kogo ja w sumie jeszcze żyje ? mogłam zginąć w wypadku , czuję się mało kochana przez Niego i rodziców . Znam odpowiedź powiedział mi , że dla Niego mam żyć On mnie bardzo kocha usłyszałam Jego głos w głębi serca
Moja matka ciągle mi powtarza że nie poradzę sobie w życiu , nie będę potrafiła wychować dziecka , nie dam rady w policealnej szkole , a ja chcę iść może akurat dam rade chociaż wiem , że sobie poradzę i przez nią tak myślałam , aż płakać mi się chcę
Mam 20 lat widze wyraźnie , że Pan Bóg mnie prowadzi i wiem którędy mam iść . On ma dla mnie jakieś plany i chcę , żebym ja się w nich znajdowała On nas nie zostawia .
Umówiłam się z spowiednikiem i podejrzewam , że się przerazi jak mu opowiem wszystko , ale ja potrzebuje pomocy
„Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do nich: Przeprawmy się na drugą stronę. Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy? On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: Milcz, ucisz się! Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.”

Mk.4.35-39


„tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa.”

Izajasza 55:11



Cokolwiek mówi Słowo Boże trzymaj się tego. Nawet, jeśli okoliczności są przeciwne trzymaj się Słowa. Nie bój się, nie panikuj, nie trać równowagi. Cokolwiek On ci powiedział musi się stać. Wiec przemów z autorytetem do okoliczności (pamiętaj, że masz autorytet, że zasiadasz wraz z Chrystusem po prawicy Ojca). Zgrom ten wicher i ucisz twoje morze. One cię posłuchają. Wiedzą w czyim imieniu do nich mówisz. One wiedzą, kim jesteś(obyś ty również wiedział). Jeśli Bóg kazał ci gdzieś pójść, zgrom to, co ci stanęło na drodze. I naprzód. Nie czekaj, nie wołaj Boże ratuj. Idź naprzód. Przeciwności nie pochodzą od Niego(Iz.54.15)
„Umiłowani, jeśli serce nas nie oskarża, mamy ufność wobec Boga, i o co prosić będziemy, otrzymamy od Niego, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba.”

I Jana 3:21-22


Bóg nigdy się od nas nie odwraca. Zawsze jest gotowy nas wysłuchać, odpowiedzieć na nasze prośby. Jest tylko jedna przeszkoda my sami. Wszystkie przykazania, które Bóg nam nadał abyśmy spełniali dał dla nas. On chce abyśmy byli bezpieczni, a przecież tyko Bóg zna przyszłość i konsekwencje naszych poczynań i tyko On wie, co jest dobre dla nas. Bóg o wiele bardziej chce dla nas dobrze niż my sami dla siebie. Przestrzegajmy tylko Jego przykazań, żyjmy tak abyśmy mogli stanąć śmiało przed Nim. I bądźmy pewni Bóg odpowie na nasze prośby.
„Odstąp od złego, czyń dobro, abyś mógł mieszkać na wieki, bo Pan miłuje sprawiedliwość i nie opuszcza swych świętych; nikczemni wyginą, a potomstwo występnych będzie wytępione. Sprawiedliwi posiądą ziemię i będą mieszkać na niej na zawsze. Usta sprawiedliwego głoszą mądrość i język jego mówi to, co słuszne. Prawo jego Boga jest w jego sercu, a jego kroki się nie zachwieją.”

Psalm 37:27-31


Chcesz być bezpieczny? Bądź bezpieczny. Miej naukę Boga zawsze w swoim sercu nie pozwalaj sobie, aby jej zapomnieć. Wtedy twoje kroki się nie zachwieją, będziesz stały, nieporuszony i będziesz mieszkał bezpiecznie. Nic nie zdoła cię zastraszyć, bo Pan twój cię strzeże i nie pozwoli niczemu złemu zbliżyć się do ciebie. Więcej- wejdziesz w miejsca, które Pan Bóg ci obiecał.
„Tak, pasterze okazali się nierozumni, nie szukali Pana, dlatego się im nie poszczęściło, a cała ich trzoda uległa rozproszeniu.”

Jeremiasza 10:21


„Naród mój ginie z powodu braku nauki: ponieważ i ty odrzuciłeś wiedzę, Ja cię odrzucę od mego kapłaństwa. O prawie Boga twego zapomniałeś, więc Ja zapomnę też o synach twoich.”

Ozeasza 4:6


„Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki . Gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy zdumiewały się Jego nauką.”

Mat.7.24-28



Jakie są główne powody niepowodzenia w naszym życiu? Są w zasadzie dwa. Jeden to brak poznania(niezależnie od tego, dlaczego nam go brak), a drugi to brak zastosowania w naszym życiu ( wprowadzenie w czyn) tego, co już poznaliśmy. Niektórzy powiedzą, że poznanie nie jest tak ważne jak miłość, bo poznanie nadyma a miłość buduje, ale przecież bez poznania(Boga, Jego Słowa) nie wiedzieliby o tym! Wiec tak czy inaczej najpierw musieli poznać wagę miłości, aby potem ja zastosować. Zwróćcie jednak uwagę, że ludzie, którzy to mówią najczęściej nie przykładają takiej wagi do miłości. A to, co mówią, mówią, aby podważyć twoje pragnienie poznania. Bez poznania, np. nie ma zbawienia! Bo musisz wiedzieć(mięć poznanie), że Chrystus zmarł za ciebie, aby przyjąć Jego ofiarę. Jeżeli nie będziesz o tym wiedział ofiara Chrystusa nie będzie skuteczna w twoim życiu. Tak wiec pierwszym krokiem do usunięcia niepowodzenia z naszego życia jest poznanie( Boga, Jego Słowa, Jego drogi), a następnym konsekwentne i wytrwale wprowadzanie w życie tego, co już poznaliśmy (choćby Słowa o miłości).
Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami. Na ich widok rzekł do nich: Idźcie, pokażcie się kapłanom. A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec. Do niego zaś rzekł: Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła.”

Łukasza 17:12-19


Kiedy jest źle łatwo nam wołać do Boga, prosić o Jego pomoc. Ale czy zastanawialiście się, co najczęściej robimy, gdy Bóg nas wysłuchuje? Nie wiem jak wy, ale mi się zdarza, że zapomnę być wdzięczna Bogu za to, co zrobił, albo tylko na chwilę pamiętam, a potem tyle jest obowiązków, że zapominam, co dla mnie zrobił Bóg. Nasze dziękczynienie dla Boga jest naszą siłą, otwiera drzwi do uzdrowienia, rozwiązań dla naszych sytuacji, w których jesteśmy. Bądźmy blisko Boga, kiedy jest dobrze nie ograniczajmy się do tego, że jesteśmy z Bogiem tylko wtedy, kiedy jest źle. Bóg chce być częścią całego naszego życia, całego naszego czasu. Myślę, że Bogu jest przykro, kiedy pamiętamy o Nim tylko wtedy, kiedy mamy problemy.

Nie pozwólmy się zapędzić w miejsce gdzie nie ma na naszych ustach chwały i dziękczynienia dla Boga, bo wtedy przychodzi narzekanie.

Postudiujcie sobie Psalm 19
„W nim mamy odkupienie przez krew jego, odpuszczenie grzechów, według bogactwa łaski jego, której nam hojnie udzielił w postaci wszelkiej mądrości i roztropności,”
Ef1.7-8

Niektórzy z nas mają problem, aby tak o sobie myśleć. I muszę powiedzieć, że, jeśli i ty się do nich zaliczasz to występujesz przeciwko Bogu i Jego Słowu. Zawsze, kiedy mówisz o sobie rzeczy przeciwne niż mówi Słowo, zadajesz Bogu kłam, inaczej mówiąc nazywasz go kłamcą( świadomie czy nieświadomie). Jeśli Słowo coś o nas mówi, np. Że mamy mądrość i roztropność to ją mamy! I tylko nasz brak zrozumienia tego faktu czy też brak wiary nie pozwala nam w pełni jej użyć. Bóg nam hojnie udzielił swej łaski w postaci wszelkiej mądrości i roztropności. Po pierwsze hojnie, a to nie oznacza trochę i czasem, ale dużo i zawsze. Po drugie jest to wszelka mądrość i roztropność, czyli niezależnie od tego, co ci stanęło na drodze, masz dość mądrości(Jego mądrości), aby to pokonać. Po poprzez wiarę uwolnij ją i zacznij używać. Nie jesteś bezradnym stworzeniem, które musi być zdane na łaskę i niełaskę innych. Może powiesz no dobrze, ale co z fragmentem, że nie mamy polegać na własnym rozumie? Wszystko w porzadku. Jak już wcześniej powiedziałem jest to Jego mądrość, Chrystus(Słowo Boże) jest mądrością wiec nie jest to ludzka mądrość, ale Boża. Ma ona(powinna mięć) wpływ na nasze myślenie(zmieniać nas). Poddaj się tej mądrości i roztropności i niech cię prowadzą.
„Jeśli tedy wy, będąc złymi, potraficie dawać dobre dary dzieciom swoim, o ileż więcej Ojciec wasz, który jest w niebie, da dobre rzeczy tym, którzy go proszą.”
Mat.7.11,

„, aby wykupił tych, którzy byli pod zakonem, abyśmy usynowienia dostąpili. A ponieważ jesteście synami, przeto Bóg zesłał Ducha Syna swego do serc waszych, wołającego: Abba, Ojcze! Tak, więc już nie jesteś niewolnikiem, lecz synem, a jeśli synem, to i dziedzicem przez Boga.”
Gal.4.5-7

Czy wiesz jak bardzo Bóg chce ci błogosławić? Bardziej niż ty kiedykolwiek chciałeś być błogosławiony! On tego pragnie bardziej niż my sami. To jest jego nieustającym pragnieniem i dążeniem i On robi i zrobił wszystko abyś ty mógł być błogosławiony. On nie zaniedbał niczego, zaniedbania są wyłącznie po naszej stronie.. ponieważ jest jednak mądrym ojcem nie da ci niczego, co mogłoby cię zniszczyć. Więc po naszej stronie jest również wzrastać tak, aby móc przyjąć kolejne błogosławieństwo. Wzrastaj i oczekuj od niego wyłącznie dobrych rzeczy, i im bliżej Niego będziesz tym lepiej będziesz rozumiał, co jest dobre.
„i jak nadzwyczajna jest wielkość mocy Jego wobec nas, którzy wierzymy dzięki działaniu przemożnej siły jego, jaką okazał w Chrystusie, gdy wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie”
EF1.19-20

Przeczytaj jeszcze raz cały fragment, „którzy wierzymy dzięki działaniu przemożnej siły Jego” Cała wiara, jaka jest w nas jest oparta na Bożej mocy, a nie na naszej! Rozumiesz? To nie zależy od naszej siły czy mocy, bo wierzymy dzięki Jego mocy. Tak wiec masz dostęp do tak wielkiej wiary jak Bóg, gdyż to jego cała nieskończona moc stoi za twoją wiarą! To, co my musimy zrobić to uwolnić tą wiarę z kajdan naszego myślenia i naszej starej natury. To praktycznie jedyny powód braku rezultatów, czyli „braku” wiary.
"i nie zwątpił z niedowiarstwa w obietnicę Bożą, lecz wzmocniony wiarą dał chwałę Bogu, mając zupełną pewność, że cokolwiek On obiecał, ma moc i uczynić. I dlatego poczytane mu to zostało za sprawiedliwość.”
Rz.4.20-22

“mając zupełną pewność, ze cokolwiek on obiecał ma tez moc I uczynić..”

Bóg nie daje obietnic bez pokrycia. Cokolwiek powiedział musi się stać. Jego słowo nie jest bezowocne. Z czymkolwiek Bóg je posłał, właśnie to zostanie wykonane. Więc nie martw się nie rozmyślaj jak to możliwe, jak to może się stać. To może się stać. I to się stanie. I nie po naszej stronie jest rozmyślanie nad sposobami, Bóg już wie jak to doprowadzić do końca. Dlatego też Boże Słowo mówi, że Jego dzieła były już dokonane przed założeniem świata. Zanim myśmy się urodzili wszystko, co Bóg ma dla nas było już dokonane. My musimy “tylko” kroczyć w wierze I posłuszeństwie. I przyjąć Jego rozwiązania. Wprost z Jego Słowa.
Wszak Chrystus, gdy jeszcze byliśmy słabi, we właściwym czasie umarł za bezbożnych.
Rz.5.6

Bóg zawsze wszystko czyni we właściwym czasie. Nigdy się nie spóźnia. Zawsze we właściwym czasie ma dla nas rozwiązanie, nic go nie zaskakuje. Nigdy się nie bój, że rozwiązanie przyjdzie we właściwym czasie. Nie bój się, że choroba szybciej się rozwinie niż twoja wiara w zdrowie. Nie bój się, że Boże zaopatrzenie przyjdzie później niż twoje potrzeby się ujawnią. On zawsze jest gotów na czas. Bóg wszystko czyni we właściwym czasie czasem jest to inny czas niż my oczekujemy, ale zawsze jest to właściwy czas.
„Podobnie i wy uważajcie siebie za umarłych dla grzechu, a za żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. Niechże, więc nie panuje grzech w śmiertelnym ciele waszym, abyście nie byli posłuszni pożądliwościom jego, i nie oddawajcie członków swoich grzechowi na oręż nieprawości, ale oddawajcie siebie Bogu jako ożywionych z martwych, a członki swoje Bogu na oręż sprawiedliwości. Albowiem grzech nad wami panować nie będzie, bo nie jesteście pod zakonem, lecz pod łaską.”
Rz.6.11-14

Co nam mówi ten fragment? Mówi – nie ulegaj grzechowi, bo on nie ma władzy nad tobą. Nie musisz mu ulegać. To ty masz autorytet nad nim, moc, aby go odrzucić i uczynić swoje ciało orężem sprawiedliwości. Nie musisz grzeszyć. Ten, który jest w tobie jest silniejszy, niż ten, który jest w świecie. Pozwól mu przejąć pełną władzę, kontrolę nad tobą i twoim ciałem. Niech On w pełni panuje nad tobą. W tobie nie ma już miejsca na grzech.
„Tedy Jezus odezwał się i rzekł im: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie może Syn sam od siebie nic czynić, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni; co bowiem On czyni, to samo i Syn czyni. Ojciec, bowiem miłuje Syna i ukazuje mu wszystko, co sam czyni, i ukaże mu jeszcze większe dzieła niż te, abyście się dziwili.”
Jan5.19-20

Moi drodzy, jeśli Jezus nie mógł nic sam od siebie uczynić, tym bardziej my. Aby wykonywać dzieła Boże w swoim życiu musisz wiedzieć, co Bóg czyni i po prostu czynić dokładnie to samo. Są generalnie dwa rodzaje rzeczy, które czyni Bóg. Jedne to te, które są zawsze Bożą wolą(np. Abyśmy byli zdrowi). Możemy je odkryć studiując Słowo Boże. Drugie, szczególne to takie, które możemy poznać tylko od Ducha Św., (ale I one są oczywiście zgodne z Bożym Słowem). I aby widzieć te rzeczy musimy być w bliskiej relacji z Duchem Św. On będzie nam pokazywał, co w danej sytuacji Bóg by uczynił. Nie możemy po prostu robić czegoś “dla Pana” musimy czynić tylko to, co Bóg czyni, inaczej nam się nie powiedzie, a nasze dzieła spłoną.
„I obchodził Jezus wszystkie miasta i wioski, nauczał w ich synagogach i zwiastował ewangelię o Królestwie, i uzdrawiał wszelką chorobę i wszelką niemoc.
A widząc lud, użalił się nad nim, gdyż był utrudzony i opuszczony jak owce, które nie mają pasterza. Wtedy rzekł uczniom swoim: Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało.
Proście, więc Pana żniwa, aby wyprawił robotników na żniwo swoje.”
Mateusz 9:35-38

Tak wiele lat chrześcijanie modlą się o przebudzenie w naszym kraju. W naszym kraju są ludzie utrudzeni, niejednokrotnie chorzy potrzebujący pomocy i czekający na jakąś pomoc. A my się modlimy, aby Bóg sprawił przebudzenie wśród nich, aby ich przygotował na usłyszenie Ewangelii. Ludzie są przygotowani na te radosną wieść, że Jezus ma rozwiązanie dla ich życia. Moim zdaniem nie jest potrzebne przebudzenie w naszym kraju potrzebni są tylko ludzie ”robotnicy”, którzy będą wychodzić do tych utrudzonych, chorych, zagubionych ludzi i będą ich poznawać z Jezusem, będą modlić się o tych ludzi i pomagać im w ich drodze za Jezusem. Wtedy zauważymy, że jest wiele ludzi potrzebujących i sami nie damy rady wtedy „ Proście, więc Pana żniwa, aby wyprawił robotników na żniwo swoje.”
Weźmy nasze dziedzictwo i idźmy dać innym ich własne.
Jest takie słynne przysłowie „bez pracy nie ma kołaczy”. Bóg nie robi czary mary i już wszystko jest gotowe. To nie jest tak. Otrzymaliśmy Łaskę od Boga, dzięki, której dostąpiliśmy zbawienia. Otrzymaliśmy to, co najcenniejsze Jezusa i Jego wybawienie z naszych grzechów i win. I to jest fakt. Faktem jest też, że Jego ranami i sińcami zostaliśmy uzdrowieni. Dostaliśmy Jego miłość, Jego radość i pokój. W Nim mamy wolność. Pytanie, co teraz z tym wszystkim zrobimy. Odpowiadamy za to wszystko, co otrzymaliśmy od Niego. Niech ofiara Pana Jezusa nie pójdzie na marne. Rozwijajmy te dary, które nam dał. Wzrastajmy w Nim. Musimy rozwijać swoją wiarę, swoją wiedzę o tym, co Bóg ma dla nas, czego oczekuje od nas. Chrześcijaństwo to jest ciężka praca, nie jesteśmy w niej sami, bo naszą pomocą jest Bóg. Trudno dojść do wypełnienia się obietnic Bożych w naszym życiu, jeżeli będziemy tylko siedzieć i czekać, co Bóg da. Wtedy tylko przeżyjemy ”jakoś” nasze życie. Bóg ma dla nas to, co najlepsze chce tylko nas, naszego życia naszego zaangażowania się w budowanie Bożego Królestwa.
Przestudiujcie sobie Ew. Mateusza 25:13-29

poniedziałek, 19 maja 2008

Nasza droga od Pana


Tą drogą kroczymy , chwiejemy się nie raz którędy iść czy na pewno jest ta którą Pan nam wybrał . Pan dał nam różne drogi najważniejsze jest to żebyśmy za Nim szli za głosem serca
Sama wiem po sobie , że nie wiem którędy mam iść , którą dał mi Pan . Ciągle Go pytam którędy mam iść i nawet mogę się przyznać , że widze dokładnie którędy mam iść . Ja jestem narzędziem Pana On robi ze mną co ze chce

środa, 14 maja 2008


Witaj! Oto co Bóg chce Ci dziś właśnie powiedzieć! Oto jak bardzo Bóg Cię kocha!


Tak bowiem Bóg Cię umiłował, że Syna swego Jednorodzonego dał, abyś, jeśli w Niego wierzysz, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby Cię potępił, ale po to, byś został przez Niego zbawiony. J 3,16-17 (parafraza)


Kiedy czytasz powyższe Słowo czy widzisz i czujesz Miłość Boga do Ciebie? Miłość Boga nie jest oparta na tym, kim jesteśmy lub co robimy. Jego miłość jest bezwarunkowa.


CienAniola.jpg


W tym objawiła się miłość Boga ku Tobie, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyś miał życie dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie Ty umiłowałeś Boga, ale że On sam Cię umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za Twoje grzechy. 1 J 4,9-10 (parafraza)




Bóg troszczy się o Ciebie jako o swoje dziecko, swoje stworzenie.



fafil4.jpg


Bóg bowiem utworzył Twoje nerki, Bóg utkał Cię w łonie Twej matki. Dziękuję Bogu, że stworzył Cię tak cudownie, godne podziwu są Jego dzieła. I dobrze zna Twoją duszę, nie tajna Mu jej istota, kiedy w ukryciu powstawałeś, utkany w głębi ziemi. Oczy Boga widziały Twe czyny i wszystkie są spisane w Jego księdze; dni określone zostały, chociaż żaden z nich [jeszcze] nie nastał. Ps 139,13-16 (parafraza)



Przeczytaj cały Psalm 139, jest cudowny… Twoje włosy są policzone!


wind.jpg


U Ciebie zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bój się. Mt 10,30-31a (parafraza)


Jesteś tak umiłowany przez Boga... On stworzył Cię dla siebie. On chce byś żył dla Niego. Jesteś Jego wspaniałym i cudownym arcydziełem. Nie pozwól, by świat lub szatan wmówili Ci co innego. Bóg bardzo Cię kocha! Stworzył Cię na swój obraz. On chce byś spędził z Nim wieczność. On obiecał, że nigdy Cię nie opuści ani nie pozostawi (Hbr 13,5)


Czytaj Jego Słowo, uwierz w nie i przeżywaj każdą minutę swego życia w świadomości, że On ma wspaniały plan względem Ciebie i Twojego życia.


wianki_ii.jpg


Jestem bowiem świadomy zamiarów, jakie zamyślam co do Ciebie - wyrocznia Pana - zamiarów pełnych pokoju, a nie zguby, by zapewnić Ci przyszłość, jakiej oczekujesz. Jr 29,11 (parafraza)


Mam nadzieję, że to pomogło Ci zobaczyć jak bardzo BÓG CIĘ KOCHA!

“Nigdy nie będziesz sam” (wspólnota)


  • Kiedy Bóg stworzył człowieka, powiedział: “nie jest dobrze, żeby człowiek był sam” (Rdz 2,18). Bóg wyraźnie się na nas zna, bo samotność jest rzeczą, która całkowicie odbiera nam piękno i sens życia. Samotność jest chorobą, a ten, kto “żyje obficie” już nie jest chory. Otrzymany od Boga dar nowego życia jest po to, aby przeżywać go razem z innymi.
  • Otworzyłeś się na Boga, a Bóg dał Ci możliwości nowego życia, byś mógł otworzyć się na innych ludzi. Niech Twoje “ja” otworzy się na “ty”, a powstanie nowe “My”, powstanie wspólnota nowych ludzi, którzy swoją przygodę życia przeżywać będą razem ze sobą i razem z Bogiem. Potrzebujesz relacji z ludźmi, potrzebujesz przyjaciół w wierze, którzy tak, jak Ty na nowo się narodzili - inaczej Twoja wiara nie znajdzie oparcia i umrze z czasem. Znajdź wspólnotę - grupę ludzi wierzących, w której będziesz mógł wzrastać.

Modlitwa
Boże, pomóż mi otworzyć się na tych, którzy już w Ciebie wierzą. Spraw, abym miał z kim dzielić się tą wielką radością nowego życia. Postaw przy mnie prawdziwych przyjaciół, którzy nie pozwolą, by ktokolwiek wykradł mi to wspaniałe życie. Pomóż mi wejść do wspólnoty, abym już nigdy nie był sam, tak jak Ty nigdy nie byłeś i nie jesteś Sam – Ojcze, Synu i Duchu Święty. Amen.
“Masz tylko jedno życie – przeżyj go obficie” (dar Ducha Świętego)

  • Bóg nie chce, byś tylko “wiedział” o zbawieniu. On chce byś go tu i teraz “doświadczał”. Jeśli w tej chwili chcesz się zanurzyć w serce Boga i obfitymi garściami czerpać z niego Bożą miłość, Boże szczęście, Boże życie, to wystarczy, abyś powiedział jedno zdanie: “Przyjdź Duchu Święty”.
  • Twe serce zacznie bić innym rytmem, a Ty zapomnisz o smutku, lęku, nerwicy i depresji. Bóg stanie się ogromnie bliski, zniknie Twoja dziwna nieudolność modlitwy i pojawi się pragnienie słuchania Boga.
  • Duch Święty dokona w Tobie radykalnej przemiany – stworzy nowego człowieka. Spełni się biblijne proroctwo: “I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli [...]” (Ez 36, 26-27)
  • Wzywaj więc Ducha Świętego. Tylko Go wołaj. On już w Tobie jest. Twoje wołanie tylko pozwoli mu w Tobie działać. Wtedy poczujesz przede wszystkim to, że masz w sobie życie. To Duch Święty jest wodą życia. Tylko Go wołaj. Masz tylko jedno życie – przeżyj go obficie.

Modlitwa
Panie, jest we mnie tak wielkie pragnienie Ciebie, pragnienie miłości, pokoju, szczęścia, spełnienia. Panie, teraz spraw bym już nie pragnął. Przez zasługi Twojego Syna poślij mi teraz Twego Świętego Ducha. Duchu Święty, stwórz mnie na nowo, abym znów był do Boga podobny. Uzdrów wszelkie rany, które zadałem sobie sam, lub inni mi je zadali. Odnów mnie. Przyjdź Duchu Święty. Daj mi poczucie Twojej bliskości. Zacznij razem ze mną na nowo pisać historię mojego życia. Pomóż mi doświadczyć, że zostałem stworzony do pełnienia “dobrych czynów” (Ef 2, 10).

Powierzenie siebie Mistrzowi

“Nie wiesz co zrobić ze swoim życiem??? – powierz je Jezusowi! (Twoja decyzja)

  • Krzyż... czy wiesz co to za znak?? To znak najwyższej największej miłości: Boga Ojca do Ciebie - Kasiu, Marcinie, Pawle... Najpiękniejszej miłości – poświęcił, oddał to, co miał najdroższego – jedynego syna – Jezusa Chrystusa. – abyś Ty mógł żyć!
  • Czy chcesz pozwolić, by Twój grzech Cię zabijał??!
    Bóg przychodzi Ci na ratunek! Cały czas w niebie trwa akcja ratunkowa, cały czas trwa walka o Ciebie! Jezus walczy o Ciebie, Jego miłość walczy o Ciebie. Jego miłość może Cię uratować!

  • Może czujesz, że Twoja dziewczyna, koledzy, Twój wykładowca, Twój szef w pracy, Twoi rodzice nie traktują Cię poważnie. A Jezus? Jezus traktuje Cię bardzo poważnie! Wiesz jak bardzo?? – oddał za Ciebie swoje życie! JEZUS UMARŁ KONKRETNIE ZA CIEBIE! Za Ciebie Marku, Doroto, Rafale, Moniko... Po co?? – Abyś Ty miał życie, wieczną miłość, wieczne szczęście, abyś nie musiał już więcej się lękać!
  • Jezus cierpiał za Ciebie, umarł, ale i zmartwychwstał! To dokonało się już 2000 lat temu. Jezus zwyciężył szatana, pokonał grzech, zwyciężył każdą Twoją słabość, każdy problem.
  • Ale to nie jest tylko przeszłe wydarzenie, martwa litera...
    JEZUS JEST ŻYWY I OBECNY TU I TERAZ! I TU I TERAZ MA MOC WEJŚĆ W SYTUACJĘ TWOJEGO ŻYCIA – NAWET TĄ NAJGORSZĄ – I JĄ PRZEMIENIĆ!!
    RATUJE CIĘ JEGO MIŁOŚĆ! RATUJĄ CIĘ JEGO RAMIONA! Rozpięte na krzyżu.
    Rzuć się w Jego ramiona.
    Tylko Jezus ma moc wyprowadzić mnie i Ciebie ze śmierci, ocalić Cię, abyś żył. “Byłem umarły, a Pan mnie ocalił”.... Tylko Jezus jest w stanie Cię uratować. Wiesz co to zbawienie? – to coś co nadaje sens całemu życiu, i śmierci...
    Jezus nie chce poprzestać na małym! – chce dać Ci pełnię! Życie w obfitości!


  • Czy jesteś urzędnikiem czy studentem, biznesmenem, mamą dwojki dzieci.... - NIE WIESZ CO ZROBIC ZE SWOIM ŻYCIEM??? – POWIERZ JE JEZUSOWI! – TWEMU ZBAWCY. POWIERZ JE W JEGO KOCHAJĄCE RĘCE.
    I TO JEST DECYZJA.
    TO JEST KONKRET. Nie uczucia.
    I TO JEST NAJLEPSZA DECYZJA JAKĄ MOŻESZ PODJĄĆ W ŻYCIU.

  • BĄDŹ RADYKALNY, niech Ci nie wystarczają półprawdy, pseudospełnienia Twoich pragnień. Pismo św. mówi: Bądź zimny albo gorący. Nie na 90%, ale na 100%!
  • Nie żyj połowicznie, na pół gwizdka. Weź całą pełnię, nie poprzestawaj na małym.
    NIE BÓJ SIĘ, ZARYZYKUJ! RZUĆ SIĘ W RAMIONA JEZUSA! Powiedz Mu, ze chcesz uznać go za Twojego jedynego Zbawiciela, że chcesz powierzyć Mu swe życie, by to On był Panem Twojego życia. NIC NIE TRACISZ! A ZYSKUJESZ WSZYSTKO! ZYSKUJESZ WIECZNOŚĆ, WIECZNE ŻYCIE.
    Możesz skryc się w Jego dłoniach – w każdej Twojej sytuacji życiowej – jest tylko jeden warunek..... jaki??
    jeśli Mu na to pozwolisz, jeśli powiesz:
    TAK! - TAK, JEZU, CHCĘ, BYŚ BYŁ MOIM JEDYNYM ZBAWICIELEM I PANEM. DEZYZJA NALEŻY DO CIEBIE!


Modlitwa:
Wierzę, że Bóg jest miłością.
Wierzę, że Bóg z miłości dał nam swojego Syna.
Jezus przyszedł po to, aby nas zbawić.
Jezus umarł za mnie na krzyżu.
Obmył mnie z grzechów swoją krwią.
Dzisiaj pragnę przyjąć Jezusa jako Pana i Zbawiciela.
Chcę, Jezu, abyś przyszedł do mnie.
Wyznaję, że jesteś Panem i Zbawicielem mojego życia.
Chcę, abyś był moim królem;
abyś decydował o całym moim życiu;
abyś podejmował wszystkie decyzje mojego życia.
Panie, proszę Cię, abyś mnie prowadził.
Jezu, ufam Tobie.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.
Jak była na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków.
Amen.
“Ta krew ratuje życie” (zbawienie)


  • Potrzebny jest antywirusowy program, który nas oczyści z tej choroby samowystarczalności bez Boga.
  • Myśmy zniszczyli ten świat, bo sami chcieliśmy być jego panami. Co robi Bóg? Bóg się nie złości, nie wypędza wszystkich z domu wołając: “tym gorzej dla was”. Posyła natomiast swojego Syna, aby naprawił wszystko i przywrócił życie i radość wszystkim ludziom. Czasem na klatce schodowej spotykamy napis: “za szkody dzieci odpowiadają rodzice”. Tak samo powiedział Bóg: “za winy ludzi odpowiada mój Syn”. On wziął na siebie wszystkie grzechy, choroby i nieprawości, poniósł za nie śmierć, choć nigdy się nimi nie zaraził.
  • Bóg w swojej miłości pochylił się nad sytuacją ludzkiego nieszczęścia (ludzkiego grzechu, z którego człowiek nie jest w stanie się wyzwolić). Posłał nam Jezusa Chrystusa, który umarł za nasze grzechy i zmartwychwstał dla naszego usprawiedliwienia (por. Rz 4, 25). Jezus zgodził się dobrowolnie na śmierć z miłości. Na krzyżu umarło wszystko, co nie pozwalało Tobie żyć jako dziecko Boże. Przez Jego Krew jesteś obmyty i oczyszczony. W Jego ranach jest Twoje uzdrowienie. Jezus pokonał szatana – On jest jedynym zwycięzcą! On uwalnia od grzechu, daje Ci wolność zamiast niewoli! Zmartwychwstały Chrystus posiadł moc nad każdą chorobą, nad każdą nieudolnością, niezdolnością życia. Dzięki Niemu możemy inaczej żyć. Możliwe jest znów zjednoczenie z Bogiem. Możliwa jest już prawdziwa miłość między ludźmi. Możliwe jest już przeżywanie wewnętrznego pokoju.

Modlitwa
Panie, pomóż mi uwierzyć, że już jestem pojednany z Tobą, że nie ciążą na mnie żadne grzechy. Pomóż mi uwierzyć, że raj jest znów możliwy, a niebo można smakować już tu na ziemi. Pomóż mi uwierzyć, że już zostałem przez Ciebie uratowany. Że Ty sam stałeś się moim obrońcą, że stając przed Tobą będę mógł uspokoić swe serca, bez względu na to, o co będzie mnie ono oskarżać, bo Ty jesteś większy od mojego serca i znasz wszystko (por. 1 J 3, 19-20).
“Wszyscy jesteśmy zainfekowani” (grzech)

  • Zapytasz może, czemu nie dochodzą do Ciebie te miłosne e-maile od Boga, czemu nie doświadczasz Jego dobroci i akceptacji? Czemu ten świat - cudowne dzieło Boga- Artysty, stał się piekłem skrywanym często nawet w rodzinnych domach?
  • Bo Bóg, który ma do Ciebie słabość zaryzykował wszystko, nawet to, że człowiek odrzuci Jego miłość i pozostanie sam ze swoją tęsknotą. I człowiek rzeczywiście pozmieniał role: postawił siebie na piedestale Boga i wmówił sobie, że wystarczy sobie sam. Chyba nie można było się bardziej pomylić. Taka pomyłka zaprowadziła człowieka do cierpienia, smutku, zamieszania, przekleństwa i śmierci. Taka pomyłka to grzech.
  • Zostaliśmy dotknięci dziwnym wirusem samowystarczalności bez Boga, wirusem, który skasował nam całą pamięć o tęsknocie za Bogiem, o prawdzie o sobie i relacjach z ludźmi. To nas oddaliło od Boga i wepchnęło w straszną samotność i pustkę – grzechy nasze “wykopały przepaść między nami a naszym Bogiem” (Iz 59, 2). Jedyne, co robimy, to ranimy innych, kaleczymy siebie i wmawiamy sobie, że po prostu “takie jest życie”. Jesteśmy radykalnie niezdolni do miłości. Grzech wtrącił człowieka w otchłań cierpienia, wewnętrznego rozkładu i lęku przed śmiercią (por. Hbr 2, 14-15; Rdz 3, 16-19). To wszystko jest produktem życia w nieobecności Boga.
  • Wszyscy jesteśmy zainfekowani wirusem grzechu. Z tej bolesnej sytuacji nie jesteśmy w stanie wydobyć się sami. Najmądrzejsze, co możemy zrobić, to uznać, że jesteśmy chorzy: że życie bez Boga to pomyłka i błąd; że potrzebujemy Kogoś silniejszego od siebie i naszej słabości.

Modlitwa
Boże, bez Ciebie jestem wewnętrznie rozdarty. Nie czynię tego, co chcę, ale to czego nie chcę. Nie potrafię sobie sam poradzić z moim grzechem. Jestem grzesznikiem – zainfekowanym wirusem samowystarczalności, niezależności od Ciebie. Skazany na wieczną samotność, na bycie wiecznym włóczęgą, zawsze daleko od szczęścia. Każdego dnia daję kolejny krok na drodze do nikąd. Przekonałem się jak przewrotne i pełne goryczy jest to, że opuściłem Ciebie. Cała moja nadzieja jest w Tobie. Daj mi ratunek.
„Bóg ma do Ciebie słabość” (miłość Boża)


  • Ile razy zauważyłeś, że nie jesteś zadowolony z życia. Odczuwasz ciągle jakiś brak satysfakcji, pragnienie czegoś więcej: większego szczęścia, większej miłości, większego zadowolenia. I sam nawet nie wiesz, że tęsknisz za Bogiem: nie za jakąś świętą rzeczą, lecz za Osobą – osobą kochającego Boga.
  • Jak kamień spada w dół, a drzewo rośnie w górę, tak Twoje serce ciągle wyrywa się przed Ciebie i tęskni za Bogiem. Jest w Tobie małe dziecko, które każdego dnia staje przed Bogiem i prosi: „Tylko mnie kochaj”.
  • Posłuchaj tego pragnienia. I bądź pewien, że pragnieniem Boga jest dawać Ci miłość. Bóg chce ją dawać za darmo, nieustannie i trwale. Jeśli mężczyźnie jakaś piękna kobieta „zakręci” w głowie, to ten potrafi dla niej zaryzykować wszystko. A to Bóg jest Oblubieńcem, który oszalał na Twoim punkcie i z miłości do Ciebie zaryzykował wszystko. Postanowił podzielić się wszystkim, co miał – po prostu dał Siebie. Byś był pewien tego daru, Bóg ubrał swoją miłość w cierpienie na krzyżu. Powiedział Ci wtedy: „kocham Cię bardziej niż własne życie”. Bóg ma do Ciebie wielką słabość. Biblia mówi, że Jezus „został ukrzyżowany wskutek [swej] słabości” (2Kor 13,4), słabości do Ciebie.
  • Pierwszym słowem, jakie Bóg kieruje do Ciebie jest słowo miłości i akceptacji. Jego miłość jest całkowitym darem – „Bóg pierwszy nas umiłował” (por. J 4, 10). Bóg nie mówi: „Popraw się, a potem przyjdź do mnie”. On mówi: „Teraz posłuchaj swego pragnienia i pozwól mi Cię kochać”.

Modlitwa
Boże, moje ciało i mój duch krzyczą z tęsknoty za Tobą. Tyle razy uciekałem przed sobą samym, by nie słyszeć tego wewnętrznego pragnienia. Dziś już nie chcę uciekać. Przyjmij mnie, dotknij. Całą moją duszą wołam do Ciebie: „Tylko mnie kochaj”. Uczyń mnie szczęśliwym i otwartym na fascynujące rzeczywistości.

Moje przemyślenia cz2

Szczęść Boże bracia i siostry w Chrystusie Panu naszym
Pisze kolejną myśl , która mnie zasmuca kiedy wczoraj byłam przy figurze Matki Bożej wyszywałam sobie przy niej w ciszy ze spokojem , przyszedł do mnie kot , ale to jest nic napisałam mamusi , że zostaje na nabożeństwie Fatimskim bo to jej było święto , napisałam też , że chyba będę po 23 i że dam znać więc później eskę odczytałam jak się skończyło bo oczywiście komórkę miałam włączoną napisała mi tak " Ty naprawdę Kamila masz z głową jeszcze nie byłaś we Farze w Kościele":( zasmuciłam się tym wręcz zabolało mnie to jak ona mnie mogła tak potraktować nie rozumiem tego staram się zrozumieć ale nie potrafię dlaczego ona mnie oddala od Boga z jednej strony jest żałosna a z drugiej śmieszna , aż płakać mi się chce od tego wszystkiego jak ona mnie traktuje . Dobrze , że mam spowiednika on mi pomoże , doradzi . Nieustannie się modle , ale wczoraj" upadłam" tzn nie miałam sił żeby jej tłumaczyć . Ciągle jest ta"fala " raz jest dobrze a raz źle . Najlepiej się czuje w Kościele przy Bogu czuje , że tam jest moje miejsce . Boże dlaczego moja mama naśladuje moją wiarę ? ciągle MU zadaje to pytanie , ale ja jej nie znam tej odpowiedzi. Jestem bardzo blisko przy Bogu .
Kiedy miałam wypadek jak się zderzyłam to myślałam o śmierci mówiłam do Boga dlaczego mnie nie zabrałeś ? Chciałam być z Tobą a to wszystko przez moją mamę ciągle mnie dołuje nie wiem nie raz co mam robić myśleć ciężko jest mi z tym żyć .
Jeśli Pan Bóg nie chce żebym była Jego oblubienicą to chcę żyć w mieszkaniu TYLKO z Chrystusem nie chcę faceta

Święty Maciej, Apostoł



Święty Maciej Apostoł Z Dziejów Apostolskich wynika, że Maciej był jednym z pierwszych uczniów Jezusa. Wybrany został przez Apostołów do ich grona na miejsce Judasza, po jego zdradzie i samobójstwie (Dz 1, 15-26). Maciejowi udzielono święceń biskupich i władzy apostolskiej przez nałożenie rąk.
Piotr był przekonany, że tak jak Stary Testament opierał się na 12 synach Jakuba patriarchy, tak i Nowy Testament w myśli Chrystusa miał się opierać na Jego 12 Apostołach. Skoro zaś liczba ta została zdekompletowana, należało ją uzupełnić. Tego samego zdania byli także inni Apostołowie. Nie wiedzieli, że Chrystus sam uzupełni ich liczbę św. Pawłem. Rozstrzyganie spornych spraw przez losowanie było wówczas zwyczajem powszechnie przyjętym. Nie decydowała jednak tu przypadkowość czy jakiś inny wzgląd, ale głęboka wiara w interwencję nadprzyrodzoną Ducha Świętego. Wyraźnie wskazują na to słowa Księcia Apostołów: "Ty, Panie, znasz serca wszystkich, wskaż z tych dwóch jednego, którego wybrałeś".
Poza opisem powołania nie ma o nim pewnych informacji. Według Euzebiusza z Cezarei, św. Maciej był jednym z 72 uczniów Pana Jezusa. Był pochodzenia żydowskiego, jak na to wskazuje pochodzenie wszystkich Apostołów, a także uczniów Chrystusa. Także hebrajskie imię teoforyczne Mattatyah (greckie Theodoros lub łacińskie Adeodatus - dar Jahwe) wskazuje na pochodzenie żydowskie Apostoła.
O pracy apostolskiej św. Macieja nie możemy wiele powiedzieć, chociaż o tym w starożytności chrześcijańskiej wiele krążyło legend. Według nich miał on głosić najpierw Ewangelię w Judei, potem w Etiopii, wreszcie w Kolchidzie, a więc w rubieżach Słowian. Miał jednak ponieść śmierć męczeńską w Jerozolimie, ukamienowany jako wróg narodu żydowskiego i jego zdrajca. Natomiast Klemens Aleksandryjski (+ 215), najbliższy czasu św. Macieja, wyraża opinię, że św. Maciej zmarł śmiercią naturalną ok. roku 50. Wśród pism apokryficznych o św. Macieju zachowały się jedynie fragmenty tak zwanej Ewangelii św. Macieja oraz fragmenty Dziejów św. Macieja. Oba pisma powstały w wieku III i mają wyraźnie zabarwienie gnostyckie. Po prostu imieniem Apostoła chcieli posłużyć się jako szyldem heretycy, aby swoim błędom dać większą powagę i pozory prawdy.
Relikwie św. Macieja miała odnaleźć według podania św. Helena, cesarzowa, matka Konstantyna Wielkiego. W czasach późniejszych miano je rozdzielić po kościołach. Tak więc wskazuje się, że są one obecnie w Rzymie w bazylice Matki Bożej Większej, w Trewirze w Niemczech i w kościele Św. Justyny w Padwie. W Trewirze kult św. Macieja był kiedyś bardzo rozwinięty. Św. Maciej jest patronem Hanoweru oraz m.in. budowniczych, kowali, cieśli, cukierników i rzeźników. Wzywają go niepłodne małżeństwa oraz chłopcy rozpoczynający szkołę.

wtorek, 13 maja 2008

13 maja

Święto Najświętszej Maryi Panny Fatimskiej

Dziś Fatima jest jednym z największych sanktuariów maryjnych świata. Rocznie odwiedza ją około 4 milionów pielgrzymów i turystów, przy czym największe nasilenie tego ruchu przypada na 13 maja i 13 października, w rocznicę rozpoczęcia i zakończenia objawień.

Na początku XX wieku Portugalię opanowała antykościelna propaganda. W 1908 r. Portugalia została ogłoszona republiką. Rozpoczął się okres gwałtownych prześladowań Kościoła. Rozwiązano wszystkie klasztory. Zakonników i zakonnice usunięto z ich dóbr i skonfiskowano majątki kościelne. Państwo domagało się prawa do wyznaczania wykładowców w seminariach. Zakazano publicznych uroczystości religijnych. 20 kwietnia 1911 r. weszła w życie ustawa o rozdziale Kościoła od państwa. Jej twórca, Alfonso Costa, oświadczył: "Dzięki temu prawu w ciągu dwóch pokoleń katolicyzm zostanie całkowicie usunięty z Portugalii" .

Niebawem wybuchła wojna. Wkrótce miała rozpocząć się rewolucja bolszewicka i programowe szerzenie ateizmu. Wszystko to przewidywał papież Benedykt XV. Dlatego opublikował list do całego świata chrześcijańskiego, w którym wezwał do pokoju i gorącej modlitwy za pośrednictwem Matki Miłosierdzia, a do Litanii Loretańskiej polecił dodać wezwanie: " Królowo Pokoju, módl się za nami!".

Te modły Kościoła nie pozostały bez echa. W 1916 r. na łące w dolinie Cova da Iria, 3 km od ubogiej portugalskiej wioski - Fatimy, anioł ukazał się trojgu dzieciom: 6-letniej Hiacyncie, jej o 2 lata starszemu bratu - Franciszkowi oraz ich kuzynce, 9-letniej Łucji. W ciągu trzech spotkań anioł przygotował dzieci na spotkanie z Maryją.

W następnym roku, tj. w 1917, a dokładnie 13 maja, w tym samym miejscu ukazała się Matka Boża. Prosiła te dzieci, aby przychodziły tam 6 razy z rzędu, każdego 13. dnia miesiąca. Pani z Nieba obiecała im, że w październiku powie, kim jest i czego od nich oczekuje. Zachęciła dzieci do codziennego odmawiania Różańca, aby wyprosić pokój dla świata. Cudowna Pani powiedziała dzieciom: "Nie bójcie się, nic złego wam nie zrobię. Jestem z Nieba. Chcę was prosić, abyście tu przychodziły co miesiąc o tej samej porze. W październiku powiem wam, kim jestem i czego od was pragnę. Odmawiajcie codziennie Różaniec, aby wyprosić pokój dla świata". Podczas drugiego objawienia, 13 czerwca, Maryja obiecała zabrać wkrótce do nieba Franciszka i Hiacyntę. Łucji powiedziała, że Pan Jezus pragnie posłużyć się jej osobą, by Maryja była więcej znana i kochana, by ustanowić nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca. Dusze, które ofiarują się Niepokalanemu Sercu Maryi, otrzymają ratunek, a Bóg obdarzy je szczególną łaską. Trzecie objawienie z 13 lipca przedstawiało wizję piekła i prośbę odmawiania Różańca.

Następnego objawienia 13 sierpnia nie było z powodu aresztowania dzieci. Piąte objawienie 13 września było ponowieniem prośby o odmawianie Różańca. Ostatnie, szóste objawienie dokonało się 13 października. Mimo deszczu i zimna w dolinie zgromadziło się 70 tys. ludzi oczekujących na cud. Cudem słońca Matka Boża potwierdziła prawdziwość swoich objawień. Podczas tego objawienia powiedziała: "Przyszłam upomnieć ludzkość, aby zmieniała życie i nie zasmucała Boga ciężkimi grzechami. Niech ludzie codziennie odmawiają Różaniec i pokutują za grzechy".

Odtąd Fatima staje się miejscem pielgrzymek. Ludzie budują kapliczkę, przychodzą tam codziennie, modlą się i śpiewają. Władze świeckie wydają jednak zakaz gromadzenia się w Cova da Iria, a nawet nasyłają zbirów, by kapliczkę wysadzić w powietrze. Wszelkie polecenia nieprzepuszczania nikogo do Fatimy są bezowocne. Wywołują skutek odwrotny. Na tak błyskawiczny rozwój czci Maryi w Fatimie wpłynęły liczne uzdrowienia, które się tam dokonały, a także fakt potwierdzenia przez Kościół autentyczności objawień w 1930 r.

Nowego znaczenia nabrała Fatima obecnie, po zamachu na Jana Pawła II, po zawierzeniu świata Niepokalanemu Sercu Maryi - dokonanego w łączności z wszystkimi biskupami świata 25 marca 1984 r. - oraz w konsekwencji gwałtownego upadku imperium komunistycznego i wkroczenia Rosji na drogę nawrócenia.

Z objawieniami w Fatimie wiążą się tzw. trzy tajemnice fatimskie. Pierwsze dwie ujawniono już kilkadziesiąt lat temu; ostatnią, trzecią tajemnicę, wokół której narosło wiele kontrowersji i legend, Jan Paweł II przedstawił światu dopiero podczas swojej wizyty w Fatimie w maju 2000 r. Sam Ojciec Święty wielokrotnie podkreślał, że właśnie opiece Matki Bożej z Fatimy zawdzięcza uratowanie podczas zamachu dokonanego na jego życie właśnie 13 maja 1981 r. na Placu Świętego Piotra w Rzymie.

Miłosierne oblicze Chrystusa wobec grzeszności człowieka

Ukrzyżowanie

    Chrystus

    Chrystus przybijany do drzewa krzyża, pełen bólu i cierpienia. Ale nawet to wszystko nie przeszkadza Mu schylić się nad grzesznym człowiekiem. Twarz Chrystusa jest pełna smutku wobec naszej grzeszności, ale zarazem pełna przebaczenia i miłości "TWARZ MIŁOSIERNA". I oto w tym momencie Chrystus wypowiada słowa:
    "Ojcze, przebacz im, bo niewiedzą, co czynią"

    Osoby

  • Przybijający stopy Chrystusa
    Po wypowiedzeniu tych słów, przebijający nogi Chrystusa żołnierz spogląda na Chrystusa Miłosiernego widząc w Nim prawdziwe oblicze Boga. Ten, który przebija stopy Chrystusa, wiedząc jak musi być to bolesne, zamiast krzyku słyszy słowa pełne miłości i przebaczenia. W tym momencie przestaje przybijać Pana, a widząc nie przybitą jeszcze dłoń Chrystusa doń skierowaną, sam skruszony pragnie jej dotknąć, jakby na znak pojednania. Twarz jego jest pełna smutku, żalu i skruchy za swój uczynek wobec Chrystusa. Jest uosobieniem człowieka nawróconego, obdarzonego łaską Bożego Miłosierdzia.

  • Przybijający dłoń Chrystusa
    Żołnierz przybijający dłoń Chrystusa, stoi zaskoczony całą sytuacją i nie dowierzając temu wszystkiemu z wrażenia wypuszcza młot z ręki. Twarz jego jest pełna zadziwienia tym, jak piękne jest Miłosierdzie Pańskie. Taka sytuacja ukazuje człowieka w momencie zwrotnym, skłonego do nawrócenia, który wprawdzie trzyma jeszcze gwóźdź przybitej dłoni Chrystusa, ale druga dłoń już opuszcza młot na ziemię.

  • Pomocnik przybijającego dłoń Chrystusa
    Żołnierz przytrzymujący dłoń Chrystusa podczas jej przybijania podchodzi do tego wszystkiego z mieszanymi uczuciami. Jest zdezorientowany tą sytuacją i nie wie, co ma zrobić. Wprawdzie nadal trzyma dłoń Chrystusa, ale dzieje się tak pod wpływem strachu, gdyż widzi, co dzieje się u stóp Chrystusa. Twarz jego jest pełna przygnębienia, ale nie rozpaczająca, ponieważ to by go zdradziło i naraziło na kłopot. Ta postać uosabia człowieka bojącego się wyznania swojej wiary, ukazania swoich prawdziwych uczuć oraz wypowiedzenia na głos swoich przekonań. Człowiek taki jest pełen obaw przed szyderstwem, wyśmianiem czy znieważeniem przez drugą osobę.

  • Pomocnik przybijającego stopy Chrystusa
    Osoba przytrzymująca nogi Chrystusa jest zbulwersowana tą sytuacją i przez złość i gniew, krzykiem bluźni w stronę Chrystusa, ale nie używa przemocy. Twarz jego jest twarda i pełna zagniewania. Ten typ człowieka jest uosobieniem ludzi złośliwych i szukających zwady, zatwardziałych w sercu. Tacy ludzie będący z zewnątrz twardzi i bezwzględni są słabi wewnętrznie i nieradzący sobie z samym sobą.

  • Żołnierz odciągający przybijającego stopy.
    Żołnierz ten wściekły na fakt nawrócenia żołnierza przybijającego stopy, za wszelką cenie chce odciągnąć go od Chrystusa. Twarz pełna złości i zazdrości wobec szczęścia nawróconego, gdyż nie jest to zgodne z jego przekonaniami. Taki człowiek to uosobienie ludzi przeciwnych Kościołowi Świętemu.

  • Żołnierz z biczem
    Znajdujący się po prawej stronie żołnierz z biczem jest agresywny i pełen nienawiści, gdy widzi cud Bożego Miłosierdzia. Twarz jego jest pełna wściekłości, nienawiści i gniewu. Jest on uosobieniem antychrysta, osoby agresywnej i niebezpiecznej dla każdego człowieka, który został przecież stworzony na podobieństwo Boga.

  • Żołnierz z włócznią
    Po lewej stronie widzimy żołnierza z włócznią, którą już niedługo przebije bok Chrystusowy. Twarz jego jest znudzona, zobojętniała, nieczuła. Jest on uosobieniem ludzi bez poczucia własnej wartości, podatnych na wpływ innych osób, obojętnych, nie widzących potrzeby obrania właściwej drogi.

  • Piłat
    W lewym dolnym rogu jest Piłat pisze dokument winy Chrystusa, za którą On ponosi śmierć, a który ma być wywieszony nad ukrzyżowanym Chrystusem. Na dokumencie widnieje już napis "Iesus Nazaretaus rex Iudaeorum". Twarz jego pełna jest powagi i zdecydowania, pewna siebie. Jest to uosobienie ludzi zatwardziałych w swoich racjach, które nie zawsze muszą być słuszne. Ludzi podejmujących decyzje i nie cofających ich pomimo niesłuszności.

    Sceny

  • Żołnierze rzucający losy o szatę Chrystusa
    Scena ta, umieszczona w lewym górnym rogu, ukazuje żołnierza "zwycięzcę" z uniesioną w górę tuniką oraz trzech "przegranych" żołnierzy, z których jeden gratuluje "zwycięzcy" poklepując go po ramieniu, drugi oddaje cześć "zwycięzcy", a trzeci odchodzi jako "przegrany". Sytuacja ta ukazuje jak w nieszczęściu drugiego człowieka ludzie potrafią być nieczuli i bezduszni. Łupią ostatnią rzecz, której brak ogołaca takiego człowieka z wszelkiej godności. I tak:
    - pierwszy zadowolony z łupu człowieka ubogiego skazanego na śmierć - PYCHA;
    - drugiemu nie udało się zdobyć tuniki, ale chce się przypodobać "zwycięzcy" by mieć z tego choćby mały zysk - DWULICOWOŚĆ;
    - trzeci oddaje hołd "zwycięzcy", popierając go w tym co czyni, ale myśli że następnym razem on zostanie "zwycięzcą" - PUSTY HONOR I DUMA;
    - czwarty żołnierz, nic nie zyskawszy, odchodzi zawiedziony, by szukać zysku gdzie indziej. Trzyma on w ręku szatę Chrystusa, wcześniej podzieloną między nich czterech - CHCIWOŚĆ.

  • Najbliżsi Chrystusa i żołnierz
    Matka Najświętsza - matka bolesna w płaczu zakrywa twarz by nie pogłębiać się w rozpaczy wywołanej Męką Syna. Nieskończona matczyna miłość do swoich dzieci.
    Maria siostra Matki Bożej - kobieta pocieszająca, podnoszący na duchu, pełna wiary i nadziei (nie rozpaczająca). Jest uosobieniem siostry zakonnej.
    Św. Jan - apostoł, będący jako jedyny przy Matce Bożej, obejmujący Ją i pocieszający na duchu. Uosobienie człowieka odpowiedzialnego, odważnego, pocieszającego innych. Takiego jak misjonarze.
    Maria Magdalena - przyjaciółka Chrystusa, rozpaczająca, schylona twarzą ku ziemi. Prawdziwa przyjaciółka niezważająca na nic, co by mogło przeszkodzić w miłości do przyjaciela. Jest osobą wierną i oddaną, na której można zawsze polegać. Jest uosobieniem papieża Jana Pawła II.
    Pilnujący żołnierz - osoba niezważająca na tragedię rodziny, zainteresowana bardziej widowiskową tragedią ukrzyżowania Chrystusa. Ten typ charakteryzuje gapiów, ludzi bezdusznych, obojętnie postrzegających tragedie innych.


    Detal: Hizop i misa z octem i mirrą.

    Jest to gorycz i ból, na które w każdym momencie może się natknąć każdy z oprawców Chrystusa.
    "A On ich do końca umiłował"

Cierpienie drogą zbawienia w Jezusie Chrystusie

Często zadawanym przez ludzi pytaniem jest to dlaczego dobry Bóg pozwala na cierpienie swoich dzieci. Przecież ból, choroba, strach i śmierć na co dzień dotykają ludzkość. I dzieje się tak ze wszystkimi: z tymi, którzy są Jemu najbliżsi i z tymi którzy żyją z dala od Niego. Jednak Pismo jasno wyjaśnia nam tę sprawiedliwą zależność cierpienia wobec całej ludzkości: "A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych." (Mt 5,44-45)

Musimy pamiętać, że wszelkie zło i to co od niego pochodzi dotyka człowieka przez grzech pierworodny, owoc poznania dobra i zła. Człowiek sięgając po ten owoc, skosztował go i poznał smak słodyczy i goryczy, dobra i zła. Owoc to spójna całość, dlatego człowiek kosztuje owoce dobrego, którymi są szczęście i radość, ale także zdaje się mu kosztować owoce złego - cierpienie i smutek. Wolny wybór człowieka jest przejawem nieskończonej miłości Boga do istoty ludzkiej, gdyż Bóg miłuje nas nadto aby mógł nas ograniczać w naszych wyborach i decyzjach. Dar tej wolności staje się konsekwencją naszego życia w rzeczywistości dobra i zła, abyśmy Jego wybrali decyzją nieprzymuszoną, a wolną: "Po czym Pan Bóg rzekł: "Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki" (Rz 3,22)

Od tamtej chwili człowiek postawiony w obliczu śmierci poznaje świat poprzez pryzmat dobra i zła. Jednak dobry i miłosierny Bóg nie pozostawia ludzkości w zatraceniu przez śmierć, ale zawiera z nim przymierze. Tablice dekalogu które od Boga otrzymał Mojżesz stały się [prawem] sprawiedliwości na ziemi, a surowość tego prawa stała się nauką dla ludzi, aby mogli stanąć w prawdzie i zidentyfikować co jest prawe, a co niegodne człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga: Pan rzekł do Mojżesza: "Wstąp do Mnie na górę i pozostań tam, a dam ci tablice kamienne, Prawo i przykazania, które napisałem, aby ich pouczyć". (Wj 24,12)

Człowiek w swej słabości nie udźwignął brzemienia Prawa Bożego i dopuszczał się nieprawości wobec Pana, więc łaskawość Jego sięgnęła zenitu gdyż dopełnił Pan obietnicy: To mówi Pan: "Znajdzie łaskę na pustyni naród ocalały od miecza; Izrael pójdzie do miejsca swego odpoczynku. Pan się mu ukaże z daleka: Ukochałem cię odwieczną miłością, dlatego też zachowałem dla ciebie łaskawość. Znowu cię zbuduję i będziesz odbudowana, Dziewico-Izraelu! Przyozdobisz się znów swymi bębenkami i wyjdziesz wśród tańców pełnych wesela (...)". (Jr 31,3)

Łaskawy Bóg pełen miłości posłał swego Syna do swego ludu, pomiędzy grzech i grzeszących. Zawarł wieczne przymierze ze swoim ludem przez swego Syna, który na siebie przyjął całe cierpienie pochodzące z grzesznych serc ludzkich. Syn Człowieczy przyjął wszelką niegodziwość ludzką i grzech wszelki. Ten który jest czysty i dobry przyjął na siebie wszystko to co słabe i grzeszne, lecz nie uległ pokusie złego, a przyjął wolę Ojca. Ten, który równy Bogu, dźwignął krzyż cierpienia i szedł z nim aby na nim zawisnąć i umrzeć aby dać świadectwo swej jedności z ludem pełnym wiary i objawić mu prawdę Bożego zmartwychwstania: "W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy." (1 J 4,10)

Przez krzyż i mękę Jego otrzymujemy życie wieczne, a łaska Miłosierdzia Bożego obficie wylała się na lud pełen wiary, pokładający w Nim nadzieję: "A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony." (J 3,14-17)

Tak więc wiara w Syna Bożego daje nam moc zbawczą jednak wola pojednania z Bogiem obmywa nas z grzechu gdyż Bóg nie uczyni człowiekowi niczego wbrew jego woli. Dlatego przez zatwardziałość serc ludzkich nadal na ziemi trwa zło, ale Bóg wspominając na przymierze swojego Syna daje swemu ludowi nadzieje i wiarę że miłość przezwycięży grzech tak jak Chrystus zwyciężył śmierć poprzez swoje zmartwychwstanie, a wiara w Niego daje nam życie wieczne: "A Duch i Oblubienica mówią: "Przyjdź!" A kto słyszy, niech powie: "Przyjdź!" I kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie." (Ap 22,17).

Odnosząc się do dzieła zbawienia, należy wgłębić się w istotę cierpienia gdyż właśnie ona w postaci Chrystusa Ukrzyżowanego stała się bramą miłosierdzia prowadzącą do Królestwa Niebieskiego. Ludzkość musi zrozumieć, że cierpienie nie jest karą za grzechy, lecz jest skutkiem grzechu za który wraz z cierpiącym Jezusem musimy brać odpowiedzialność, gdyż mocą sakramentalnej jedności przyjmujemy wolę naszego Ojca, którego to wolą jest droga zbawienia w Jezusie Chrystusie: "Rzekł do niej Jezus: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?"" (J 11,25-26)

Dlatego szukając oblicza Boga, powinniśmy znajdywać go również wśród cierpiących, chorych, głodnych i ubogich, strapionych i smutnych, a w szczególności odnajdujemy Go wśród ludzi grzesznych, gdyż Bóg nakłania do nawrócenia tych, którzy trwają w grzechu: "Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie! - mówi Pan. Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna." (Iz 1,18)

Każdy z nas, kto pragnie iść drogą prowadzącą do wiecznego zbawienia w Jezusie Chrystusie, musi iść za Nim drogą Krzyża, "a w nią wpisane jest cierpienie". Ale na tej drodze nie pozostajemy sami- jest z nami Chrystus: "Odpowiedział mu Jezus: "Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście"." (J 14,6)

Zgłębiając istotę cierpienia w zbawczym dziele Syna Bożego, widzimy że grzech jest cierpieniem nie tylko dla Boga ale i dla samego człowieka. Ten kto pozostaje w grzechu prowadzi samego siebie do zguby, gdyż grzech można porównać do choroby, która długo rozwija się w utajeniu, aby dokonać zniszczenia. Podobnie też człowiek żyjący w grzechu, zagłębia się w nim żyjąc w nieświadomości jego zatracenia, ale przychodzi czas gdzie grzech, którym karmił się człowiek staje się chorobą śmiertelną dla jego duszy, a nierzadko i ciała: "Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć." (Jk 1,15)

Dla żyjących w grzechu jest tylko jeden ratunek - Jezus Chrystus, nasz Pan - Syn Boży pełen miłosierdzia! "Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości." (1 J 8-9)



MĄŻ BOLEŚCI

"Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi,
Mąż boleści, oswojony z cierpieniem,
jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa,
wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.
Lecz On się obarczył naszym cierpieniem,
On dźwigał nasze boleści,
a myśmy Go za skazańca uznali,
chłostanego przez Boga i zdeptanego.
Lecz On był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie.
Wszyscyśmy pobłądzili jak owce,
każdy z nas się obrócił ku własnej drodze,
a Pan zwalił na Niego
winy nas wszystkich."
Iz 53,3-6

Zaufajmy Chrystusowi!


Zaufać Chrystusowi? Ale jak?
Aby móc komuś zaufać, trzeba go wpierw poznać. Tak samo jest z Chrystusem. By móc Go poznać musimy otworzyć nasze umysły, wolę i ideały wobec Jego Osoby. Musimy od siebie wymagać i kroczyć z zapałem przez życie w łączności z Nim, i ze wzrokiem skierowanym ku przyszłej rzeczywistości, która może być piękna, jeśli tylko zechcemy ją kształtować z Chrystusem.
Ponownie nasuwa się pytanie: Kim On jest? Odpowiedź zależy przede wszystkim od naszej postawy wewnętrznej. Odkrywanie Jezusa angażuje całą egzystencję. Nie lękajmy się Go! On nas nie poniża, nie odbiera wolności! On po to się narodził, aby nas całkowicie wyzwolić! Chrystus to nasz Wybawiciel, Odkupiciel, najprawdziwszy Przyjaciel, nasz Brat. Stał się jednym z nas, bowiem doświadczył naszej kruchości, słabości i chwiejności. Tak, jak nas dosięga zdrada najbliższych, tak i On jej doświadczył z jeszcze większą goryczą, bo przez cierpienie aż do śmierci. Tylko Chrystus złożył siebie w ofierze Ojcu w celu naszego wyzwolenia.
Czyż możemy pozostać obojętni na Jego Miłość?! Czyż możemy pozostać obojętni wobec naszego Odkupiciela?! Nie bójmy się, bo nie ma czego się lękać. Miłość wprowadza pokój, którego tak bardzo nam brakuje. Zawierzenie Chrystusowi wzbogaci nasze życie. Kochajmy Chrystusa! Życie z Nim - ożywione i użyźnione przez sakramenty (sakrament pokuty i pojednania oraz Eucharystię) - jest najwspanialszą przygodą. On na nas czeka... nieustannie. Zawsze będzie pukał do drzwi naszego serca. Możemy Go zaprosić, lub nie. Jeśli będziemy trwać niewzruszenie - w naszym życiu mogą zajść zmiany tylko na gorsze. Jeśli natomiast powierzymy Mu nasze życie - On przemieni je i uczyni najpiękniejszą przygodą. Ci, którzy twierdzą, że życie z Jezusem jest nudne, mylą się i to bardzo. Nie zabraknie w nim dreszczyku emocji. Bo zabraknąć nie może chociażby z tego względu, iż kroczenie za Panem jest nieustającą walką człowieka z mocami ciemności. Spójrzmy na Jezusa. Czy Jego życie było nieciekawe? Wokół jego Osoby zbierały się tłumy, wybuchały skandale... zawsze coś się działo. A On zarażał swą PASJĄ MIŁOŚCI tych, którzy Mu się oddali. Pośród "burz", jakie wywoływali i nadal wywołują Jego przeciwnicy niezmiennie trwa - On: Jezus, źródło MIŁOŚCI. Odnówmy więc nasze życie i świat w Chrystusie!

Jaką mamy pewność, że Bóg istnieje?

Nie znajdziemy na ziemi narodu, jakiejkolwiek grupy ludzkiej, a nawet szczepu, w którym nie powstałoby pytanie, natury czysto egzystencjalnej wpisane w naturę samego człowieka, o wiarę: czy istnieje jakaś wyższa istota duchowa ponad nami, czy też forma inna unosząca się ponad inną - ponad wymiarem czysto ludzkim? Dotyczy to też plemion oraz szczepów naprawdę o wymiarze prymitywnym, znajdujących się z dala nawet od cienia prądu cywilizacji, z którą nigdy dotąd jeszcze się nie zetknęły - z formą innej kultury, a tym bardziej EWANGELII. Każdy człowiek ma wpisane w swoją naturę umysłową zdolność wyciągania wniosków o istnieniu niewidzialnego STWÓRCY, bazując na obserwacjach potęgi i bezmiaru JEGO dzieła i stworzenia, do którego zaliczamy się również my - ludzie.

Gdy widzimy rower czy jakąś rzeźbę wiemy, że ktoś ją wykonał, podobnie też rzecz ma się z wiarą. Oglądając wykonane dzieła boże takie jak skały, źródła wodne, roślinność, niebo, człowieka itp., mamy wewnątrz siebie świadomość, że ktoś lub coś je stworzył, a są one niewątpliwie dziełem wielkiego budowniczego świata, jakieś wielkiej siły w NIM spoczywającej, odbiciem jego potęgi. Dla chrześcijan biblia daje jasna odpowiedź na takie wątpliwości, mówi, że tym kimś jest BÓG SWORZYCIEL, że też dzieło jego rąk jest świadectwem JEGO NIEZRÓWNANEJ POTĘGI. Wystarczy zajrzeć do księgi rodzaju by poczytać wspaniały opis stworzenia świata i człowieka oraz do Listu do Rzym 1.20, gdzie wyraźnie jest widoczne potwierdzenie moich dotychczasowych tez.

List do Rzymian 1, 19-20
"To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. (20) Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy."

Świadczy to niezbicie o tym, że człowiek odgórnie już przeznaczony jest na poznawanie BOGA poprzez naturalne skłonności. Przyjrzyjmy się też na akt stworzenia świata, w którym widać cudowną moc bożego zarysu, co zostało przepięknie napisane w księdze Rodzaju 1:

"Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami. Wtedy Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość! I stała się światłość. Bóg widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień pierwszy.

A potem Bóg rzekł: Niechaj powstanie sklepienie w środku wód i niechaj ono oddzieli jedne wody od drugich! Uczyniwszy to sklepienie, Bóg oddzielił wody pod sklepieniem od wód ponad sklepieniem; a gdy tak się stało, Bóg nazwał to sklepienie niebem. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień drugi.

A potem Bóg rzekł: Niechaj zbiorą się wody spod nieba w jedno miejsce i niech się ukaże powierzchnia sucha! A gdy tak się stało, Bóg nazwał tę suchą powierzchnię ziemią, a zbiorowisko wód nazwał morzem. Bóg widząc, że były dobre, rzekł: Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona. I stało się tak. Ziemia wydała rośliny zielone: trawę dającą nasienie według swego gatunku i drzewa rodzące owoce, w których było nasienie według ich gatunków. A Bóg widział, że były dobre. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień trzeci.

A potem Bóg rzekł: Niechaj powstaną ciała niebieskie, świecące na sklepieniu nieba, aby oddzielały dzień od nocy, aby wyznaczały pory roku, dni i lata; aby były ciałami jaśniejącymi na sklepieniu nieba i aby świeciły nad ziemią. I stało się tak. Bóg uczynił dwa duże ciała jaśniejące: większe, aby rządziło dniem, i mniejsze, aby rządziło nocą, oraz gwiazdy. I umieścił je Bóg na sklepieniu nieba, aby świeciły nad ziemią; aby rządziły dniem i nocą i oddzielały światłość od ciemności. A widział Bóg, że były dobre. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień czwarty.

Potem Bóg rzekł: Niechaj się zaroją wody od roju istot żywych, a ptactwo niechaj lata nad ziemią, pod sklepieniem nieba! Tak stworzył Bóg wielkie potwory morskie i wszelkiego rodzaju pływające istoty żywe, którymi zaroiły się wody, oraz wszelkie ptactwo skrzydlate różnego rodzaju. Bóg widząc, że były dobre, pobłogosławił je tymi słowami: Bądźcie płodne i mnóżcie się, abyście zapełniały wody morskie, a ptactwo niechaj się rozmnaża na ziemi. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień piąty.

Potem Bóg rzekł: Niechaj ziemia wyda istoty żywe różnego rodzaju: bydło, zwierzęta pełzające i dzikie zwierzęta według ich rodzajów! I stało się tak. Bóg uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt pełzających po ziemi. I widział Bóg, że były dobre. A wreszcie rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka a Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi! Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi. I rzekł Bóg: Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona. I stało się tak. A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień szósty."

Jak widzimy różnorodność stworzenia oraz jego wielkość i piękno są też obrazem samego ich STWORCY; odbiciem jego wspaniałości i cudowności. Człowiek stał się uwieńczeniem tego wielkiego aktu i jego najlepszym, i zarazem najbardziej obdarowanym dziełem rąk BOGA. Człowiek stał się tym samym władcą na tym świecie, któremu SAM STWÓRCA przekazał pałeczkę rozporządzania życiem swojego stworzenia względem jego cielesnych i duchowych potrzeb. Dając mu tak wielką władzę, BOG od samego aktu stworzenia pokazał, jakże mocno umiłował człowieka, jak bardzo mu zaufał, jak wywyższył go ponad każde swoje inne stworzenie, doceniając i obdarzając go swym najwyższym szacunkiem, uznaniem i wartościami duchowymi.