Celibat i samotność CELIBAT I SAMOTNOŚĆ
-------------------------------------------------------------------------------- Celibat zakonnic, zakonników, a w szczególności kapłanów wywołuje sporo emocji, szczególnie u Osób których to bezpośrednio nie dotyczy. Niewykluczona jest taka oto prawidłowość: im więcej Osób zostaje przekonanych do zdania, iż "brak aktywności seksualnej prowadzi do śmierci, a przynajmniej do poważnych powikłań psychicznych i zachorowań", tym bardziej są one skłonne bronić biednych celibatariuszy jeśli już nie przed niechybną śmiercią, to przed wariactwem. Celibat jest to dobrowolne bezżeństwo osób poświęconych w szczególny sposób służbie Bogu i człowiekowi. Motywem podjęcia dojrzałego celibatu nigdy nie jest pogarda dla małżeństwa, rodziny i cielesności. Jak ja mogę gardzić małżeństwem i rodziną, skoro dane mi było wzrastać w normalnej rodzinie, widząc że rodzice naprawdę się kochają? A jeśli ktoś nie miał tyle szczęścia to wystarczy przyjrzeć się rodzinom, które Pana Boga traktują poważnie (np. w Kręgach Rodzin). Sama radość. Widocznie Pan Bóg oferuje ludziom coś naprawdę wspaniałego, skoro są gotowi zrezygnować z własnej rodziny. Celibat podejmowany jest przede wszystkim z pobudek religijnych (nauczanie Jezusa Chrystusa i Apostołów), choć względy praktyczne grają tu również niemałą rolę.
--------------------------------------------------------------------------------
Mt 19,11-12: [Jezus] (...) im odpowiedział: "Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są także i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje". W tym fragmencie Jezus wykazuje niezwykłą przenikliwość, przewidując wszelkie ludzkie sytuacje życiowe, związane z celibatem. Bo czyż nie są faktem różnorodne wrodzone przeszkody psychofizyczne (np. wrodzona lub nabyta, delikatnie mówiąc, niechęć do płci przeciwnej)? A przecież i drugi człowiek potrafi skutecznie zniechęcić do małżeństwa inną osobę, np. chłopak postępujący brutalnie z dziewczyną, raniący ją co najmniej psychicznie? W końcu opisana jest sytuacja świadomego i dobrowolnego wyboru rezygnacji z małżeństwa na rzecz Królestwa Bożego. Jezus nie tylko o celibacie nauczał, ale też nim żył. Jako pierwszy Ksiądz, nie ożenił się, by pokazać zupełnie nowe spojrzenie na relacje międzyludzkie. Mt 12,48b-50: "Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?" I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: "Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten mi jest bratem, siostrą i matką". Nie inaczej podchodzą do sprawy Apostołowie, wykazując przy tym wiele zmysłu praktycznego: 1 Kor 7,32-33: Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to jak się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki...
--------------------------------------------------------------------------------
W Kościele celibat nie był powszechny od początku. Aż trzy Ewangelie podają relację o teściowej Szymona Piotra (Mt 8,14n; Mk 1,30n; Łk 4,38n). Z jednej strony w kulturze żydowskiej prawie nie do pomyślenia było, by zdrowy mężczyzna nie założył rodziny. Jezus ucząc o nierozerwalności małżeństwa nie mógł wymagać od tych, których powoływał do zupełnie nowej historii i tradycji, by porzucali żony. Z podobną roztropnością podchodzi do kwestii św. Paweł. 1 Kor 7,7-9: Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja, lecz każdy otrzymuje własny dar od Boga: jeden taki [małżeństwo - F.K.], drugi taki [życie konsekrowane - w ten sposób Apostoł nie wskazuje na wyższość powołania kapłańskiego lub małżeńskiego, bo oba są wielkim darem Boga, a jedynie na stosowność tego lub innego daru dla danej osoby - F.K.]. Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaniecie jak i ja. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć. Jednocześnie wcześniej zacytowany fragment z 1 Kor 7,32-33 tego samego autora świadczy, że już w tych samych czasach celibat był brany pod uwagę jako pożądana praktyka Kościoła. Pierwsze oficjalne kościelne zarządzenie dotyczące celibatu kapłanów pochodzi jeszcze z czasów prześladowań. Synod w Elwirze (300-303r. po Chr.) podaje cenną wskazówkę o dyscyplinie w Kościele. Kanon 33: Synod zabrania stanowczo, aby biskupi, kapłani i diakoni oraz wszyscy duchowni będący w służbie ołtarza współżyli z żonami swoimi i mieli dzieci. Kto by zaś to uczynił, powinien być pozbawiony godności duchownej. Breviarium Fidei VII,533. Tego typu zarządzenia uściślały praktykę stosowania Ewangelii w życiu duchowieństwa (do księży się też Ewangelia odnosi), ale jak widać, nic nowego do niej nie dodawały.
--------------------------------------------------------------------------------
W Kościołach Wschodnich (także Prawosławie) żonaci mężczyźni mogą otrzymywać święcenia diakonatu i prezbiteratu. Ale też celibat jest w wielkim poszanowaniu: biskupem może zostać tylko celibatariusz, wielu kapłanów (np. zakonnicy - Bazylianie) wybierają go dobrowolnie dla Królestwa Niebieskiego. Jednoczeńsnie zarówno w Kościołach Wschodnich jak i Zachodnich nie można się ożenić po święceniach. Jeśli już to przed diakonatem. W Kościołach Protestanckich w większości sakrament święceń nie jest uznawany (pamiętajmy, że dla wszystkich chrześcijan, pomimo sporych nieraz różnic, jest wspólny sakrament chrztu Świętego, wyrażający wiarę w Boga Ojca, Jego Syna Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego. Dlatego np. Świadkowie Jehowy, choć chcieliby się tak nazywać, chrześcijanami nie są, bo nie chrzczą w imię Trójcy Świętej) z powodu jego zanegowania przez Marcina Lutra i innych Reformatorów. Dlatego w większości Kościołów Protestanckich nie istnieje kwestia celibatu kapłanów. Funkcje liturgiczne i nauczycielskie sprawują pastorzy, którzy generalnie są żonaci. Na tej podstawie niektórzy stawiają tezę, iż lekarstwem na brak powołań kapłańskich w pewnych częściach świata było dopuszczenie do święceń żonatych mężczyzn. Okazuje się jednak, że Kościoły Protestanckie, chociaż nie mają takiej dyscypliny jak w Kościele Rzymsko-Katolickim, również cierpią na brak powołań do funkcji pastora - ministra (np. w USA). Naoczna praktyka pozwala stwierdzić, że chyba jednak to nie celibat stanowi główną przeszkodę w odczytywaniu powołania przez młodych ludzi.
--------------------------------------------------------------------------------
W sposób oficjalny uczestniczą w celibacie osoby, które w zakonach (ostatnim historycznie zakonem są Ojcowie Jezuici, XVIw. - kolejne stowarzyszenia to zgromadzenia zakonne) lub zgromadzeniach zakonnych, żeńskich i męskich, złożyły dobrowolne śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa (niektóre zakony i zgromadzenia mają dodatkowe śluby). W diecezjach (podstawowa kościelna jednostka administracyjna, na czele której stoi biskup, terytorialny odpowiednik krajowego województwa, okręgu, stanu lub landu, zwykle jednak mniejszy) wraz ze święceniami diakonatu (pierwsze święcenia, kapłańskie i biskupie to kolejne stopnie) ślubuje się dobrowolnie celibat oraz posłuszeństwo każdorazowemu biskupowi diecezji.
--------------------------------------------------------------------------------
W sposób nieoficjalny uczestniczą w celibacie osoby samotne, które świadomie wybrały ten stan życia, by lepiej służyć bliźnim, nie bez pobudek religijnych. Dotyczy to w szczególności lekarzy, nauczycieli i katechetów, świeckich misjonarzy, ludzi kultury... Nieraz uważa się osoby samotne za życiowych nieudaczników. Kościół patrzy na nie z miłością nie mniejszą niż na rodziny i kapłanów. Należy jeszcze wspomnieć o pewnych osobach, które ze względu na konkretne warunki, w jakich muszą żyć - chociaż często wcale tego nie chciały - są szczególnie bliskie sercu Jezusa, a zatem zasługują na specjalną miłość i troskę Kościoła, a zwłaszcza duszpasterzy. Dotyczy to dużej ilości osób żyjących samotnie. Wiele z nich pozostaje bez ludzkiej rodziny, często z powodu ubóstwa [a także z powodu braku odpowiedniego małżonka, zdolnego wyznawać te same chrześcijańskie wartości i przez to tworzyć trwały i Boży związek sakramentalny - dopowiedzenie F.K.]. Są wśród nich tacy, którzy przeżywają swoją sytuację w duchu Błogosławieństw, wzorowo służąc Bogu i bliźniemu [to między innymi ci, o których wspomniałem wyżej - F.K.]. Trzeba przed nimi wszystkimi otworzyć drzwi domów rodzinnych, "Kościołów Domowych", i wielkiej rodziny, jaką jest Kościół. :Nikt nie jest pozbawiony rodziny na tym świecie. Kościół jest domem i rodziną dla wszystkich, a szczególnie dla utrudzonych i obciążonych (MT 11,28). Katechizm Kościoła Katolickiego nr 1658.
--------------------------------------------------------------------------------
Widać, że Pan Jezus proponując nowy wzorzec życia osób przeznaczonych do szczególnej posługi w Kościele kierował się wielką znajomością człowieka, nie pozbawioną zmysłu praktycznego, co znalazło wyraz już u Apostołów. Dlatego można całkiem spokojnie podać kilka całkiem zdroworozsądkowych argumentów za celibatem: dyspozycyjność, wolność, oszczędność
--------------------------------------------------------------------------------
DYSPOZYCYJNOŚĆ: Dzięki bezżeństwu księży katolickich Kościół może łatwiej dysponować zasobami ludzkimi. Charakter pracy kapłana wymaga, by nie wiązał się zbytnio z jednym miejscem. Dlaczego? Po to, by zbytnio nie polegał w swojej pracy na ludzkich układach i strukturach. Perspektywa przenosin, bynajmniej nie za karę, ale jako pewna rutyna, jest milczącym pouczeniem dla wikariusza, proboszcza, przełożonego, biskupa, że Kościół nie ogranicza się do jednej parafii a nawet diecezji. Zawsze istnieje możliwość pracy misyjnej lub takiej, która w danym momencie jest bardziej potrzebna. Kapłani mają różne talenty. Dlaczego jedna parafia ma mieć wyłącznie dobrego organizatora, a druga wybitnego kaznodzieję o marnych zdolnościach praktycznych? Wymiana kapłanów pozwala uniknąć "pokrzywdzenia" jakiejś parafii. Kapłan nie jest osobą obojętną w swoim środowisku - w jednej parafii może mieć tyluż przyjaciół, co wrogów. Roztropność wymaga nieraz wymiany księdza, który w jakiejś parafii nie bardzo sobie radził. Może w następnej, nauczony doświadczeniem, uniknie pewnych błędów i przyniesie więcej pożytku, niż siedząc w jednym miejscu i psując atmosferę. Mając zrozumienie dla powyższych przyczyn wyobraźmy sobie, że ksiądz X przenosi się co 3 lata z całą rodziną, z całym dobytkiem i dziećmi, które zmieniają szkołę, żoną, która zmienia pracę... Nie życzę takiego życia żadnej rodzinie!
--------------------------------------------------------------------------------
WOLNOŚĆ W GŁOSZENIU EWANGELII: Dyspozycyjność posiada również głębszy wymiar. Kapłan mający rodzinę jest mniej niezależny w głoszeniu Ewangelii, której nieraz sprzeciwiają się różne rządy i systemy. Nie wiem, jak potoczyłoby się życie Sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki, gdyby miał żonę i dzieci. Na jego miejscu, mając nieco oleju w głowie, a na tej głowie utrzymanie rodziny, nie pisnąłbym słowa z tego, co on głosił z taką mocą. Może się mylę. Niestety smutne doświadczenia z b. Związku Radzieckiego, dotyczące współpracy pewnych żonatych duchownych z KGB dodają tej wizji sporo realizmu. Nie zapominajmy, że Kościół to nie tylko Polska. W Sudanie, Chinach i dziesiątkach innych miejsc, wciąż giną tysiącami chrześcijańscy męczennicy, w pierwszym rzędzie kapłani. Może zabrzmi to okrutnie, ale z pewnością realistycznie: nie mając dzieci nie zostawia się sierot.
--------------------------------------------------------------------------------
KWESTIE FINANSOWE: Jaką część plebanii powinna dziedziczyć p. Proboszczowa z dziećmi? Skoro niektórzy narzekają na pazerność proboszczów - co by się działo wówczas, gdyby się zeszły dwie pazerności? Łatwo jest nakłaniać księży, by nie żyli w celibacie, trudniej utrzymać ich rodziny. TRUDNOŚCI Z ZACHOWANIEM CELIBATU...
--------------------------------------------------------------------------------
...były, są i będą. Podobnie jak trudności z zachowaniem wierności małżeńskiej czy zgodnej z przykazaniami czystości, obowiązującej każdego chrześcijanina. Jedna jest wierność, jedna jest uczciwość i miłość. Ludzie dziwią się, że ich małżeństwo rozpadło się po dwu latach. Czy tam była miłość? Czy tam było pytanie Pana Boga o zdanie? Czasami ludzie ze sobą chodzą pół roku i już ślub. Żeby ładnie było, bo "muszą". Kleryk w seminarium ma całe pięć lat na dojrzewanie do celibatu, bo na końcu piątego roku podejmuje ostateczną decyzję, związaną ze święceniami. Oczywiście wierność i decyzja 5 minut po święceniach nie różni się wiele od tej 5 minut przed święceniami. Ale jakiż to luksus w porównaniu z ekspresowymi ślubami i rozwodami. Pewnie, że lepiej by było wiedzieć czego się chce od początku, albo po dwu latach. Wtedy nie zawracałoby się głowy sobie, rodzinie, parafii, seminarium. Ale jak mus - to mus - znam kolegów co i na piątym roku odchodzili i dobrze zrobili, że lepiej późno niż w kapłaństwie. Okazuje się jednak, że GŁÓWNY DUCHOWY ATAK NA CELIBAT NADCHODZI Z INNEJ STRONY NIŻ SIĘ TEGO ZWYKLE SPODZIEWAMY.
--------------------------------------------------------------------------------
PROBLEMY ZE WSTRZEMIĘŹLIWOŚCIĄ SEKSUALNĄ są zwykle postrzegane jako główna przyczyna niedotrzymywania celibatu. Tymczasem, jak już wspomniano, bez seksu da się żyć, na co posiadamy mnóstwo przykładów i to nie tylko z pobożnych książek. - Niektórzy sportowcy, piosenkarze i inni artyści zachowują wstrzemięźliwość seksualną z pobudek pozareligijnych. Nie jest niczym nowym, że ciało i duch to naczynia połączone. Wstrzemięźliwość zdaniem wielu profesjonalistów miewa pozytywny wpływ na ich osiągnięcia. Małżeństwa planujące rodzinę w sposób naturalny (ekologiczny, bez antykoncepcji) wiedzą, że kobieta jest płodna praktycznie przez 7 dni w miesiącu. Stosując wstrzemięźliwość przez ten czas przeczą rozpowszechnym opiniom o jej niemożliwości. Itp. itd. "Kto ma uszy do słuchania niechaj słucha". Podstawą każdej niewierności jest brak miłości. A co to jest miłość? Z pewnością nie tylko uczucie i pożądanie. To relacja między osobami podobna do tej, którą wytwarza ognisko, wokół którego się po przyjacielsku siedzi. Tylko że ognisko wymaga podsycania, żeby mogło płonąć i dawać przyjemne ciepło i światło. Miłość więc wymaga ciągłego dokładania, które pięknymi słowy nazywa się "ofiarą". Miłość wymaga ofiary: czasu, uwagi, akceptacji i zachwytu dla Drugiego. Kiedy ognisko przygasa i nikt nie chce go podsycać - po co siedzieć przy kupie popiołów. Idzie się wówczas w poszukiwaniu innego ciepełka. I to ma dokładne przełożenie na życie kapłańskie. Mężczyzna, który jest zadowolony ze swego samochodu nie rozgląda się już z taką pasją za jakimś innym autem. Jeśli ktoś jest zadowolny ze swej miłości to się za inną nie ogląda. Tak więc znalezienie ucieczki od powołania w postaci związku z kobietą nie jest początkiem, ale kresem procesu odchodzenia, który się zaczął jakąś tam oziębłością i niewiernością, której się w porę nie spostrzegło.
--------------------------------------------------------------------------------
BRAK MIŁOŚCI OD BLIŹNIEGO może być przyczyną rozpoczęcia procesu odchodzenia. Czasami parafianie lub uczniowie dają tak "popalić", że się wszystkiego odechciewa. Czasami brak wsparcia ze strony przełożonych i kolegów stawia pod znakiem zapytania sens posługi danego kapłana, w jego własnych oczach oczywiście. Dlaczego? PONIEWAŻ W PRACY KAPŁAŃSKIEJ JAK W RZADKO KTÓREJ NIE ISTNIEJE MOŻLIWOŚĆ WYMIERNEJ OCENY SWOJEJ PRACY. Nauczyciel ma wyniki nauczania, artysta ocenia dorobek organizując wystawy lub dostrzegając popularność jaką się cieszy (bywa to prawdziwym koszmarem artystów), nie mówiąc już o zawodach związanych typowo z wynikami głównie materialnymi, jak robotnik, menadżer czy lekarz. Natomiast kapłan prawie nigdy nie wie, ilu ludzi się nawróciło właśnie dzięki jego pracy. Bo wysiłek budowania Królestwa Bożego leży na wielu barkach i wielu pokoleniach. Czyjaś wiara czy niewiara to kapitał domu rodzinnego, i pokoleń kapłanów, pracujących przed i po księdzu X w danej parafii. Czasem ksiądz się zachwyca sobą, jak on to wszystko wspaniale prowadzi, a tyczasem główny wysiłek leżał w modlitwie poprzednika, którego prawie nikt nie dostrzegał. Tak, tak, sprawy wiary to nie ważenie węgla, to raczej "chodzenie po wodzie". Więc jeśli taki ksiądz nie ma atrybutów skuteczności (tłumy młodzieży w kościele, tony kwiatów i prezentów przy różnych okazjach, uwielbienie u parafianek, znajmości) to może byc łatwo zlekceważony przez przełożonych i kolegów o niezbyt wyrobionym patrzeniu duchowym. A ponieważ jest człowiekiem - może popaść we frustrację. Wówczas tylko trzeba jakiejś "pocieszycielki" i nieszczęście gotowe. Podobnie rzecz się ma z alkoholizmem niektórych osób duchownych. Jakie społeczeństwo - tacy kapłani, ale przyczyną jest zawsze brak miłości. Te rzeczy trzeba brać koniecznie pod uwagę idąc do kapłaństwa.
--------------------------------------------------------------------------------
STAROKAWALERSKIE ZWYCZAJE niektóre są niewinnymi dziwactwami, jednak inne, co widać wyraźnie, pełnią rolę "wypełniacza po miłości". Jest rzeczą bardzo pożyteczną, by kapłan miał jakieś hobby, które pomaga przezwyciężać różne chandry i frustracje. Gorzej, gdy hobby staje się nałogiem. Słyszałem o księżach w USA, którzy w niedzielę zamiast próbować coś robić w parafii idą grać w golfa. Proboszcz utrzymujący na plebanii sforę psów, które traktuje lepiej od wikarych i parafian, to już dewiacja. Bo KAPŁAŃSTWO TO NIE JEST STAROKAWALERSTWO TYLKO MAŁŻEŃSTWO Z KOŚCIOŁEM, W KTÓRYM PROBOSZCZ PEŁNI NIERAZ ROLĘ TEŚCIOWEJ. SAMOTNOŚĆ jest raczej problemem wewnętrznym niż zewnętrznym.
--------------------------------------------------------------------------------
Można być samotnym także w małżeństwie, jeśli jest się w nim już tylko z przyzwyczajenia, bez podejmowania trudu uwagi i wczucia się w drugą osobę. - Można być samotnym dlatego, że relacji z innymi ludźmi szuka się tylko dla przyjemności, a niewiele jest osób, z którymi łatwo obcować tylko z tej racji, że nam odpowiadają. Gdyby człowiek zamiast podpierać się łokciami i myśleć, jaki to on samotny, zaczął rozglądać się dookoła, to może dostrzegłby wielu ludzi o wiele bardziej samotnych. Wychodzenie do drugiego mimo wiedzy o wszelkiej ludzkiej podłości i brzydocie jest ważnym warunkiem, by kapłan nie czuł się samotny. Bo z kim tak naprawdę przestawał Jezus jak nie z grzesznikami... Doświadczenie mówi, że w taką relację, którą podejmuje się nie dla przyjemności, ale z miłości, żeby drugi nie był samotny, Bóg potrafi wlać przyjemność i radość. Ale wszystko w swojej kolejności.
--------------------------------------------------------------------------------
Choroba i starość osoby duchownej z pewnością wygląda inaczej niż u szczęśliwców, o których dbają dzieci i wnuki, którzy mają jakieś swoje cztery kąty i oszczędności. Gorzej, gdy jest inaczej. Wówczas sytuacja zakonnego emeryta - emerytki wygląda znacznie lepiej, szczególnie gdy ma zapewnioną opiekę młodszych współbraci - współsiostr. Niektóre diecezje mają domy księży-emerytów. Czasem starszy kapłan znajduje miejsce przy parafii, gdzie nadal ma coś "ze swoich lepszych lat": o ile może i chce słucha spowiedzi, odprawia mszę. Wiek emerytalny dla kapłanów wynosi 75 lat, ale kapłanem jest się całe życie. Apostołowie nie bardzo musili się martwić o starość - tylko św. Jan dożył emerytury, reszta wyginęła jako męczennicy. Z pewnością troska o osoby duchowne chore i w podeszłym wieku przypada diecezji lub zgromadzeniu, do tego dochodzi pamięć parafian i rodzeństwa. Należy pamiętać, że kapłan w ciągu życia poznaje wielu ludzi jak mało kto. Wiele przyjaźni potrafi przetrwać lata i w wieku sędziwym przynosi ulgę w samotności, wywołanej niedołęstwem lub chorobą (nie dotyczy misjonarzy wracających do kraju - zastanów się dlaczego wymagają oni szczególnej troski). Powraca kwestia miłości od bliźniego.
--------------------------------------------------------------------------------
Samotność chrześcijanina, a w szczególności osoby duchownej nigdy nie jest do końca samotnością. Wszystko zależy od tego, jakie standarty duchowe ktoś sobie postawi za miarę. Nie chodzi zaraz o wielkie mistyczne wzruszenia. Chodzi o wierność. Codzienny brewiarz to 1-1,5 godz. "przymusowego" kontaktu z Bogiem dla osób duchownych. Modlitwa brewiarzowa jest wydawana w tomach t.zw. Liturgii Godzin i jest mniej więcej taka sama na całym świecie. Nawet odmawiana w zupełnej samotności (pustelnicy) jest traktowana przez Kościół jako jego modlitwa publiczna. Msza Święta to dalsze 0.5-1 godz. W seminariach i na rekolekcjach zamkniętych uczy się medytacji. Może ona trwać pół godziny i więcej. Razem z codzienną lekturą duchowną i różańcem daje to minimum 2, maksimum 4 godziny samej modlitwy dziennie. Matka Teresa z Kalkuty powiedziała pewnemu młodemu człowiekowi, który nie chciał się modlić, ponieważ twierdził, że nie wierzy, że ma się zacząć modlić nawet bez wiary, prosząc Boga o wiarę. Można się modlić bez wiary i ją otrzymać, ale nie da się wierzyć bez modlitwy. Z kolei bł. O. Pio zwykł ponoć mawiać, że: "Lepiej się modlić bylejak, niż się wcale nie modlić. A przecież byli to ludzie głębokiej wiary i modlitwy. Skoro więc lekarz przepisuje nam tabletki, a my mu wierzymy, że pomogą i zwykle pomagają, czemuż więc nie skorzystać z doświadczenia wielkich ludzi Kościoła? Możemy mieć pewność, że modlitwa jest najpewniejszym prowadzeniem w samotności, bo to Pan Bóg nas w niej prowadzi. My dostarczamy "tylko" to, co mamy najcenniejszego: nasz czas, do którego na ziemi z własnej woli nie jesteśmy w stanie dodać ani minuty. Czas i odrobina dobrego klimatu, odróżniająca ten czas od innych czasów: cisza lub natchniona chrześcijańska muzyka, skupienie, natchnione chrześcijańskie teksty. Niektórzy ludzie, zabiegani o rodzinę i dzieci zazdroszczą nieraz zakonnikom tego azylu ciszy i skupienia. Dlatego znakiem naszych zwariowanych czasów jest ogromnie rosnąca popularność sakroturyzmu - wypoczynku połączonego z rekolekcjami zamkniętymi, najlepiej w jakimś klasztorze o surowej regule. Dlatego też kandydat na celibatariusza powinien dobrze rozeznać, czy jego główną motywacją nie jest raczej ucieczka od świata niż służba Bogu i ludziom.
| | |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz